Widać, że rynek uwierzył w koniec kryzysu, a cena ropy ustabilizowała się na poziomie ok. 70 dol. Jednakże ceny złota w okolicach tysiąca dolarów i stały popyt na ten kruszec wskazują, że wyjście z ekonomicznego dołka może się odbywać z towarzyszeniem rosnącej inflacji. Złoto nie ma dzisiaj wsparcia w rynku jubilerskim, a zdaniem analityków fakt, że metal ten nie był w stanie drożeć do poziomu w pobliżu ok. 1050 dol. za uncję, oznacza, że w najbliższym czasie oczekiwana jest konsolidacja cen.

W przypadku tego metalu jest jeszcze jeden powód, aby prognozować dalszy wzrost notowań: pojawia się powoli popyt w Chinach.To może wywindować ceny nawet do 1200 dol. To jednak kwestia co najmniej kilku tygodni.

Cena 70 dol. za baryłkę ropy cieszy OPEC, bo pozwała krajom kartelu spokojnie inwestować. Wczoraj Brent kosztował 69,83 dol. za baryłkę. – Niby wszystko wygląda bardzo pozytywnie, ale rynek tak naprawdę potrzebuje jakiegoś silnego sygnału świadczącego o wsparciu dla cen na tym poziomie – mówił analityk Commerzbanku Eugen Weinberg. Nie wystarczył raport MEA prognozujący wzrost popytu na ropę w przyszłym roku, bo zawiera on również informacje o rosnących zapasach. A te powstrzymują wzrost cen – wyjaśnia Weinberg.

Jedyne, co niepokoi producentów z OPEC, to słaby dolar. Ten dyskomfort nie jest jednak znaczący, bo i waluty ich krajów najczęściej związane są z walutą amerykańską. Na razie więc należy oczekiwać spokoju na tym rynku.