– Niewielki, przenoszony w plecaku i zasilany z baterii radar Sowa to nasza odpowiedź na potrzeby niebezpiecznych misji – mówi Marek Borejko, dyrektor ds. rozwoju Centrum Naukowo-Produkcyjnego Elektroniki Profesjonalnej Radwar w Warszawie.
Konstruktorów firmy, której dotknęły w tym roku cięcia zamówień MON (ubiegłoroczne przychody sięgały 190 mln zł, a zysk netto 14 mln zł), dodatkowo zmobilizowały ostatnie tragiczne informacje z Afganistanu.
Sowa ma miniaturowe rozmiary i jest w stanie wykryć z odległości 2,4 kilometra przemieszczający się pojazd czy pojedynczego żołnierza.
– Na ekranie mikrokomputera radar wykreśli trasę pokonywaną przez intruza, a przed precyzyjnymi mikrofalami nie ukryje się nawet czołgający się wśród zarośli człowiek – zapewniają elektronicy Radwaru.
Urządzenie można zaprogramować tak, aby wszczynało alarm, gdy tylko obiekt przyspieszy, albo jego ruchy w pobliżu posterunku czy postoju zmotoryzowanego patrolu operator uzna za niepokojące.