– Ponosimy jako sektor bankowy część winy, ponieważ błędem było chociażby to, jak zarządzaliśmy ryzykiem – uznał Krzysztof Kalicki, prezes Deutsche Banku. – Biznes okazał się mniej efektywny, straciliśmy zaufanie klientów w odniesieniu do sposobu zarządzania pieniędzmi. Prezes zaznaczył jednak, że każdy medal ma dwie strony. Dziś klienci oskarżają banki, że ich okradają, bo żądają marż sięgających 100 – 200 punktów. Zapominają, że my też ponosimy takie koszty.
[wyimek]3,3 bln euro kosztowało dotąd ratowanie banków w Europie[/wyimek]
Winny za kryzys nie czuje się jednak były prezes Pekao SA Jan Krzysztof Bielecki. – Jeśli tutaj otwarto by bar i powiedziano: pijcie do upadłego, to ja bym się nie upił, dlatego proszę nie mówić o winie sektora bankowego w liczbie mnogiej – stwierdził Bielecki, obecnie szef Rady Gospodarczej przy premierze.
W jego ocenie brakuje pełnej diagnozy tego, co się stało, oraz kosztów kryzysu. – Mówi się o tym, że ratunek banków w Hiszpanii pochłonął 9 proc. PKB, a w Irlandii wydano na ten cel 80 mld euro – stwierdził Bielecki. – Te szacunki są jednak obarczone błędem, bo przecież wiele banków dokonało jednorazowych przeksięgowań papierów w księgach bankowych.
Wiesław Thor, wiceprezes BRE Banku, zaznaczył, że gdyby nie ogromna ilość pieniędzy w systemie, straty byłyby niższe. Poza tym przypomniał, jak głupie były działania niektórych banków. – Lehman Brothers na rok przed upadkiem ocenił ryzyko strat na 2 mld dolarów, kilka miesięcy później zrobiło się z tego już 3,6, potem 4, a pół roku później już 5 mld dolarów – wyjaśnił wiceprezes. – Bank zamiast powziąć odpowiednie kroki, zmieniał uchwały. A ze stres testów wyłączono m.in. inwestycje w nieruchomości i private equity.