To o 5,2 proc. mniej niż w 2009 roku, kiedy upadłość ogłosiło 691 firm. Jeśli oceniać zeszły rok po ilości bankructw, to największą poprawę odczuła w zeszłym roku branża transportowa, liczba plajt spadła tam o 23 proc., i handel, gdzie było o ponad jedną piątą mniej bankructw.
– Mniej upadłości to oznaka, że w gospodarce dzieje się lepiej. W 2010 r. Polacy mieli do dyspozycji więcej pieniędzy, co poprawiło sytuację w handlu – uważa Jarosław Brzozowski, dyrektor z firmy Ernst & Young.
Zeszły rok nie był udany dla branży budowlanej, gdzie wzrost liczby upadłości jest najbardziej znaczący. – Małe firmy odczuwają coraz większą presję na obniżanie marż, wydłużają się okresy regulowania zobowiązań, a generalni wykonawcy często wykorzystują podwykonawców jako dodatkowe źródło finansowania swojej działalności, zwlekając z zapłatą za wykonane prace – wyjaśnia Marcin Siwa, dyrektor działu oceny ryzyka ubezpieczyciela należności Coface Poland. Dodaje, że trudna jest również sytuacja branży meblarskiej, której nie pomagał wzrost cen surowca, powolne odradzanie się eksportu i wahania kursów walut.
W ubiegłym roku z rynku zniknęło 98 firm budowlanych, podczas gdy w 2009 r. bankructwa ogłosiły 82 takie przedsiębiorstwa. Liczba producentów mebli po 2010 r. zmalała o 15.
Standardowo najczęściej plajtują spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Było ich w minionym roku 454. Zeszły rok przyniósł znaczący, bo aż 40 proc., spadek upadłości spółek akcyjnych i 48 proc. wzrost bankructw spółek jawnych.