Tylko w ostatnich tygodniach roku widoczne były dwie, związane ze świętami, kampanie społeczne. Organizatorzy jednej z nich „Jeszcze żywy karp” zwracali naszą uwagę na niehumanitarne traktowanie karpi. Inicjatorzy drugiej apelowali o wcześniejsze zakupy, przypominając, że w sklepach pracują ludzie, którzy też chcą spędzić z rodziną święta.

Kampanie i akcje społeczne zyskały w ostatnich latach taką popularność, że dorobiły się nawet własnej strony w Internecie (www.kampaniespołeczne.pl). Jaka jest ich skuteczność, nie wiadomo, bo organizatorzy rzadko decydują się na takie badania. Nie wiadomo też do końca, jakie są skutki spontanicznych akcji społecznych, a zwłaszcza głośnych bojkotów konsumenckich, które stały się w ostatnich latach postrachem firm. Nie dość, że ponoszą one straty, tracąc część sprzedaży, to jeszcze wydają krocie na działania „ratujące twarz”.

Ekspansja mediów społecznościowych umożliwia szybkie i tanie przeprowadzenie akcji. Głównie w Internecie mobilizowali się uczestnicy najgłośniejszego w tym roku bojkotu stacji BP – w reakcji na katastrofalny wyciek ropy z platformy wiertniczej BP. W ciągu kilku tygodni do akcji bojkotu koncernu BP włączyło się prawie pół miliona użytkowników Facebooka, a krytycy koncernu „wyżywali” się na nim na specjalnej stronie WWW.

W Polsce celem głośnego protestu internautów nawołujących do bojkotu produktów firmy stała się Kompania Piwowarska po reklamie „zimnego Lecha” naprzeciw Wawelu. Akcję bojkotu KP poparło wtedy na Facebooku prawie tysiąc internautów. Potem inni podjęli protest, a firma zdjęła reklamę.