Reprezentacja zwłaszcza polskich polityków, z racji choćby zbliżających się wyborów, powinna więc być silna. Jednak Forum Ekonomiczne to przede wszystkim rozmowy o gospodarce. Pojawią się przedstawiciele największych, nie tylko w Polsce, ale także w regionie, firm – tak reprezentujących kapitał publiczny, jak i prywatny. Już dzisiaj "Rz" wraz z firmą doradczą Deloitte zaprezentują listę Europa 500, czyli zestawienie największych firm w Europie Środkowo-Wschodniej. Z kolei w trakcie obrad w Tarnowie zostanie zaprezentowany raport o doświadczeniach prywatyzacyjnych państw regionu.
Tajemnicze VIP-y
Odnośnie do tegorocznych gości organizatorzy wciąż zachowują ostrożność. – Wiele wizyt jest niemal na 100 proc. potwierdzonych, ale dopóki tych osób w Krynicy nie zobaczę, nie chciałbym o tym mówić. Zawsze może się coś przecież wydarzyć w ostatniej chwili – mówi Zygmunt Berdychowski, przewodniczący rady programowej Forum Ekonomicznego.
Dlatego unika podawania nazwisk, zwłaszcza polityków najwyższej rangi. Jak wyjaśnia, spodziewany jest przyjazd niemal całej polskiej Rady Ministrów z wyjątkiem przedstawicieli dwóch resortów. – Dodatkowo kilkudziesięciu przedstawicieli zagranicznych rządów, ponad 100 parlamentarzystów – nigdy ich reprezentacja nie była tak duża – dodaje Zygmunt Berdychowski. Spodziewany jest przyjazd czterech unijnych komisarzy, noblistów, premierów i prezydentów.
Wciąż nie wiadomo, czy do Krynicy przyjedzie premier Donald Tusk. Dotychczas wziął w Forum udział tylko raz, w 2008 r., kiedy ogłosił, że Polska rozpoczyna starania o wejście do strefy euro z dniem 1 stycznia 2012 r. Kilka tygodni później zbankrutował bank Lehman Brothers, co dało początek kryzysowi w zasadzie trwającemu do dzisiaj. Wczoraj do wieczora Centrum Informacyjne Rządu nie było w stanie potwierdzić, czy premier na obradach jednak się pojawi.
Impreza ma także specyficzny lokalny koloryt. Po deptaku wśród polityków i biznesmenów przechadzają się kuracjusze. Często korzystają z okazji zrobienia sobie zdjęcia z kimś znanym. Jednak w 2010 r. teren obrad został skutecznie oddzielony metalowym płotem, na co zwracał uwagę choćby Jerzy Buzek. Krynica bywa nazywana polskim Davos, co jest porównaniem trochę na wyrost. W zaledwie kilku czynnych restauracjach na zamówienie trzeba czekać bardzo długo. Goście skarżą się też na niski standard bazy hotelowej oraz wprowadzane w ostatniej chwili zmiany w porządku obrad. Chodzi zarówno o godziny paneli, jak i uczestników dyskusji.