W jej opinii celem członków wspólnoty powinno być przystąpienie do strefy euro, mimo że – tak jak głosił motyw przewodni panelu: „Europa XXI wieku – skoro jest tak silna, to dlaczego jest tak słaba?" - Europa przeżywa kłopoty.
Uczestniczący w spotkaniu Jacek Rostowski, minister finansów zaznaczył, że miniony kryzys nie był tak poważny jak wcześniejsze – choćby z lat 30-tych ubiegłego stulecia, dlatego nie należy się obawiać żadnej katastrofy. – Istnieje jednak zagrożenie dla strefy euro i z tym należy się liczyć – stwierdził Rostowski. – Problemem jest, kto poniesie ewentualne straty – skarb państwa, czy bank centralny. Do chwili, w której nie znajdziemy odpowiedzi na pytanie dotyczące roli banków centralnych w tym kryzysie, będziemy borykać się z problemami.
Horst Kohler, były premier Niemiec przypomniał, że powstaniu unii walutowej towarzyszyło wiele oczekiwań. – Rozczarowania nie było i nie ma, trzeba się skupiać na bieżącym rozwiązywaniu pojawiających się problemów – wyjaśnił polityk. – Jestem pewien, że euro utrzyma swoją moc.
W ocenie Jana Kulczyka, szefa Rady Nadzorczej Kulczyk Investments trudno utrzymać silne euro w momencie, gdy gospodarka jest tak niestabilna, jak obecnie. – Za dużo jest państwa w gospodarce – to przyczyna kłopotów – wyjaśnił biznesmen. Dodał on, że politycy i ekonomiści muszą obecnie zastanowić się, dlaczego dziś gospodarka nie jest w stanie nadążać za potrzebami wydatkowymi państw. – Świat musi pożyczyć dziś blisko 3 tryliony euro, to ogromna kwota – wyjaśnił Kulczyk.
Kłopotów nie uniknęły też Stany Zjednoczone, w ocenie Jamesa Jonesa, byłego doradcy prezydenta USA ds. bezpieczeństwa jego kraj będzie potrzebował około 10 lat na uporanie się z problemami. – Nie wiem jednak w jakim miejscu będziemy wtedy, być może w 2020 roku główną rolę w gospodarce globalnej będą odgrywały Chiny – wyjaśnił. Przyznał on, że Stany Zjednoczone nie mają już dziś tak silnej pozycji jak kiedyś. Chiny mogą przejąć pałkę pierwszeństwa, jeśli juan stanie się walutą rezerw.