Od stycznia do 28 września sądy gospodarcze ogłosiły upadłość 491 przedsiębiorstw. To 6 proc. mniej niż w tym samym czasie przed rokiem, gdy upadłości było 516. Ale o dobrym początku roku, gdy spadek był najbardziej widoczny, możemy już zapomnieć. Okazuje się, że w ostatnich miesiącach różnice w ujęciu rok do roku stają się coraz mniejsze. Według Dun & Bradstreet Bisnode Group (D&B), jeżeli po pierwszym kwartale wszystkich bankructw było o 22 proc. mniej niż rok temu, to po dwóch kwartałach ta różnica stopniała do 15 proc., a po trzech skurczyła się jeszcze o przeszło połowę. – Jeśli ten trend się utrzyma, wszystkich tegorocznych upadłości może być tyle samo co przed rokiem, a może nawet nieco więcej – zakłada Tomasz Starzyk z D&B. Na razie analitycy D&B prognozują na koniec grudnia wzrost liczby tegorocznych bankrutów do 670. W ubiegłym roku było ich 668.
Czy to powód do niepokoju? Zdania są podzielone. – Na razie nic szczególnego się nie dzieje. Nie dopatrywałbym się tu wpływu obecnego kryzysu w Europie, zwłaszcza że nasz wzrost gospodarczy w pierwszej połowie roku był dość wysoki – mówi Marcin Peterlik z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Bardziej sceptyczny jest natomiast Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. Jego zdaniem wśród przedsiębiorców widać coraz większą niepewność. – Jeśli pogorszą się wskaźniki rentowności firm, pojawi się perspektywa powtórki scenariusza z 2008 roku. Zwłaszcza że te wstrząsy za granicą wydają się coraz bliższe – uważa Sadowski.
Z danych D&B wynika, że kłopoty mają głównie młode firmy, działające nie dłużej niż dziesięć lat. Z tych najmłodszych, zarejestrowanych po 2006 roku, splajtowały 174.
Do tego trzeba jeszcze doliczyć 129 upadłości firm działających na rynku od sześciu do dziesięciu lat. Natomiast wśród firm działających 11 i więcej lat liczba upadłości zmalała. – To pokazuje, że młode firmy radzą sobie w czasach spowolnienia gospodarczego zdecydowanie gorzej – podkreśla Starzyk.
Stosunkowo dobrze natomiast funkcjonują przedsiębiorcy zatrudniający od 11 do 15 pracowników – w tym przedziale zatrudnienia liczba bankructw jest najniższa. Według D&B to właśnie te przedsiębiorstwa odznaczają się największą stabilnością i płynnością. Za to najwięcej plajtuje firm najmniejszych – do pięciu zatrudnionych. W dodatku ich liczba wzrosła o blisko 20 proc. (ze 154 w trzech kwartałach 2010 do 182 obecnie).