W następstwie tego małe piekarnie produkujące tradycyjnie chleb na zakwasie skazane są na porażkę. Mówiono o tym podczas konferencji zorganizowanej w Warszawie przez Stowarzyszenie Naukowo-Techniczne Inżynierów i Techników Przemysłu Spożywczego.
Zdaniem warszawskiego piekarza Bogdana Mamaja, aby małe piekarnie mogły się utrzymać , musiałyby uzyskiwać za swoje pieczywo ceny wyższe przynajmniej o połowę. Bo konkurować mogą tylko jakością, a dbałość o nią podnosi koszty.
Eksperci i właściciele piekarni podkreślają, że zagrożeniem dla przyszłości piekarnictwa jest też malejące spożycie chleba w Polsce, wywołane modą na stosowanie niskokalorycznej diety. Obecnie statystyczny Polak zjada około 54 kg chleba rocznie , podczas gdy na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku spożywał o ponad 40 kg więcej.
Jak podkreśla przewodniczący Rady Gospodarki Żywnościowej przy Ministrze Rolnictwa i Rozwoju Wsi Bronisław Wesołowski , aby zwiększyć spożycie chleba potrzebna jest kosztowna akcja promocyjna, taka na jaką zdobyli się Szwedzi. Przeprowadzili ją, gdy spożycie chleba zmniejszyło się do tego poziomu jaki mamy obecnie w Polsce czyli około 50 kilogramów na osobę i zauważono, że społeczeństwo zaczyna chorować. Akcję prowadzono przede wszystkim wśród młodziezy szkolnej. Efektem byl powrót do spożycia wynoszącego 80 kilogramów.
Jednak dla polskich piekarzy problemem okazuje się zdobycie środków na taką promocję. Według przewodniczącego Krajowej Rady Piekarstwa i Cukiernictwa Macieja Mielczarskiego koszt dwutygodniowej akcji promującej pieczywo w mediach wynosi około miliona złotych. Krajowy Fundusz Promocji Ziarna Zbóż i Przetworów Zbożowych, jeden z dziewięciu nad którymi sprawuje pieczę Agencja Rynku Rolnego, jest zbyt ubogi. Z kolei Unia nie pozwala na dotowanie ze swoich środków akcji promocyjncyh tak zwanych produktów powtórnie przetworzonych, których przykładem jest chleb.