W środę wszyscy etatowi pracownicy Zakładów Produkcji Specjalnej w Pionkach, rozstawali się z firmą w ramach programu dobrowolnych odejść. – Pożegnaliśmy niemal kompletną załogę,130 osób. Zarząd i kilku fachowców pozostaje, by pilnować majątku: to 180 hektarów i kilkadziesiąt obiektów - mówi Arkadiusz Szulecki prezes spółki. Zwalniani przyjęli odprawy i odszkodowania w wysokości ok. 22 tys, zł na osobę.
W oczekiwaniu na zamówienia
Prezes Szulecki tłumaczy, że największy producent prochu w zbrojeniowym Bumarze stanie na kilka miesięcy, bo już w zeszłym roku skończyły się zamówienia armii. Nowych kontraktów fabryka spodziewa się najwcześniej w maju.
W „zamrożonych" przynajmniej do lipca Zakładach Produkcji Specjalnej życie wróci więc dopiero latem.
-Jeśli wojsko wykona obecne deklaracje i MON zamówi materiały miotające a także amunicję czołgową i haubiczną, uruchomimy na powrót cześć linii technologicznych i czasowo zatrudnimy zwalnianych teraz, niezbędnych fachowców – mówi szef ZPS.
Prezes Bumaru Edward E. Nowak nie kryje, że definitywne zamknięcie fabryki, w której nadal stosowane są przestarzałe, prochowe receptury sprzed kilkudziesięciu lat, jest przesądzone. Sens ma jedynie wybudowanie nowej wytworni nowoczesnych prochów.