- Ten rok, tak, jak poprzedni, będzie trudny dla branży drobiarskiej w Polsce. Dlatego firmy powinny być bardziej otwarte na przejęcia i fuzje – uważa Jacek Lewicki, prezes Drosed. Na taką sytuację ta należąca do francuskiego giganta drobiarskiego LDC grupa czeka od dłuższego czasu.
– Jesteśmy otwarci na to, aby zrobić duży krok w rozwoju dzięki przejęciom. Nie jest więc wykluczone, że do transakcji dojdzie jeszcze w tym roku – dodaje Lewicki.
Ze względu na skutki trudnej sytuacji w branży drobiarskiej w 2011 r. większej liczby przejęć w tym roku nie wyklucza Michał Koleśnikow, ekonomista BGŻ. Jego zdaniem jednak nie należy spodziewać się rewolucji. – Bardziej prawdopodobne jest, że najsilniejsze firmy będą zdobywać rynek kosztem tych słabszych – mówi Koleśnikow.
W ślady Drosedu nie zamierza na razie iść Indykpol. – Zdolności produkcyjne naszych trzech zakładów w zupełności pokrywają nasze potrzeby – mówi Krystyna Szczepkowska, rzecznik prasowy Indykpolu.
W 2011 r. przychody Drosedu sięgnęły 750 mln zł i były o kilkanaście procent wyższe niż rok wcześniej. Jacek Lewicki przyznaje, że niemal połowę ubiegłorocznego wzrostu sprzedaży Drosed zawdzięcza wzrostowi cen na polskim rynku drobiowym mięsa i przetworów. Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej podaje, że w grudniu 2011 r. ceny detaliczne tuszek kurcząt były o 19,5 proc. wyższe niż na koniec 2011 r.