Wiec ma być protestem związkowców przeciw polityce kadrowej zarządu spółki. Chodzi m.in. o stosowanie nowego wzoru umów o pracę dla nowych pracowników, które – zdaniem związków zawodowych – łamią prawa pracownicze i odbierają przywileje górnikom. Związkowcy chcą, by zarząd wycofał się z niekorzystnego dla nowo zatrudnianych wzoru umów o pracę, które odbierają takie przywileje, jak czternasta pensja czy tzw. barbórka.
– My mamy permanentny konflikt z przedstawicielami związków, którzy nie pozwalają na żadne zmiany w firmie od kilku lat. Te firmy, gdzie nie ma przyzwolenia liderów na zmiany, nie istnieją. Dlatego dziś nie ma Ursusa, nie ma FSO, ani stoczni. Natomiast zmiany są procesem nieuniknionym – podkreśla Jarosław Zagórowski.
Tym bardziej, że – jak wyjaśnia prezes JSW – zmienia się cały rynek i otoczenie biznesowe, w którym spółka funkcjonuje.
– Mamy do czynienia z wolnym rynkiem, który cały czas się zmienia i po stronie przychodów, i po stronie kosztów, więc firma też musi. Myślę, że mamy przyzwolenie od pracowników na zmiany racjonalne i pod kontrolą, i z tego mamy satysfakcję. Nie będziemy dbali o dobry humor 70 liderów związkowych, jeśli odpowiadamy za 23 tysiące miejsc pracy. Daliśmy naszym pracownikom gwarancje zatrudnienia i chcemy jej dotrzymać – zapewnia Jarosław Zagórowski.
Związkowcy domagają się 7-procentowych podwyżek wynagrodzeń, choć zarząd w swojej propozycji zgodził się na 2,8 proc. w postaci premii zadaniowych i motywacyjnych.