Spadający popyt na nowe auta dramatycznie osłabił kondycję sieci sprzedaży. Według najnowszego raportu Związku Dealerów Samochodów (ZDS), do którego dotarła „Rz", konieczność cięcia kosztów zmusza dilerów do zwolnień pracowników.
ZDS na podstawie badania ankietowego przeprowadzonego we wrześniu w 269 firmach dilerskich (41 proc. polskiego rynku sprzedaży nowych aut) szacuje, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy pracę straci ponad 3,8 tys. osób. Z ankiet wynika, że redukcje zatrudnienia w najbliższym czasie planuje ponad 77 proc. dilerów. Zaledwie 12 firm zadeklarowało przyjęcia.
Karuzela zwolnień już się zresztą kręci. Pomiędzy wrześniem 2011 roku a ubiegłym miesiącem zatrudnienie w salonach aut skurczyło się z niecałych 40,2 tys. do 38,1 tys. osób. Przy tym sytuacja w branży motoryzacyjnej wygląda znacznie gorzej niż w innych sektorach. Potwierdzają to badania PKPP Lewiatan: w grupie mikro-, małych oraz średnich przedsiębiorstw zmniejszenie zatrudnienia w 0 roku deklarowało jedynie 8,9 proc. firm, za to prawie 13 proc. planowało przyjęcia. Według ZDS dokonane i planowane zwolnienia pomiędzy wrześniem ub. roku a wrześniem przyszłego obejmą 5860 osób, tj. 14,6 proc. zatrudnionych w firmach dilerskich.
Raport ZDS pokazujący sytuację branży trafi w czwartek do parlamentarzystów i przedstawicieli rządu. – Kolejny raz apelujemy o natychmiastowe zajęcie się budową strategii polskiej motoryzacji. Programy rozwoju i stymulacji branży motoryzacyjnej w większości można wdrożyć w bardzo szybkim tempie, co przyniosłoby szybkie efekty – twierdzi Marek Konieczny, prezes związku.
Zdaniem Piotra Mozdyniewicza, właściciela firmy dilerskiej MM Cars w Katowicach, sytuację poprawiłyby dwie najbardziej wyczekiwane przez branżę decyzje: wprowadzenie pełnego odpisu VAT od samochodów służbowych oraz zastąpienie akcyzy podatkiem ekologicznym dla wyhamowania napływu używanych aut z zagranicy. Do tego przydałyby się dodatkowe rozwiązania pomagające zarówno dealerom, jak i ich klientom – np. rejestracje kupowanych aut jeszcze w salonie. – Gdy inne kraje wprowadzają działania stymulujące rozwój branży, u nas nie dzieje się nic. Tymczasem proponowane przez nas rozwiązania szybko przyniosłyby budżetowi korzyści – zaznacza Mozdyniewicz.
