Naprawa Lotu pod wielką presją

Do 20 marca zarząd przewoźnika ma przedstawić resortowi skarbu program ratunkowy.

Publikacja: 12.03.2013 00:02

Naprawa Lotu pod wielką presją

Foto: Fotorzepa, Bosiacki Roman Bos Roman Bosiacki

Do pracujących na stanowiskach kierowniczych w LOT w tych dniach można spokojnie dzwonić na służbowe numery do późnego wieczora. Nieoficjalnie przyznają, że takiej mobilizacji wśród pracowników linii jeszcze nie było.

Do 20 marca zarząd LOT wspierany przez konsultantów z Ernst & Young ma przedstawić resortowi skarbu (MSP) program ratunkowy dla firmy. Jeśli zostanie przyjęty, to czeka go jeszcze przekonanie Komisji Europejskiej, że pomoc publiczna dla spółki nie narusza zasad konkurencji w regionie.

W firmie widać plakaty zachęcające do „wyrzucenia pieczątek" i przyspieszenia obiegu dokumentów w firmie. Wszyscy w LOT wiedzą, że jeśli plan naprawczy nie zostanie przyjęty w MSP, to przewoźnik upadnie.

Promocja

– Jeszcze niedawno LOT czekała wizja obcięcia ponad połowy kierunków, niemalże natychmiastowego wycofania 10 embraerów E-170, zwolnienia ponad setki pilotów, kilkuset stewardes i kilkuset pracowników administracyjnych. Dziś cała flota jest w powietrzu, piloci dalej pracują w niezmienionym składzie. Przekaz jest wyraźny: Latamy i chcemy latać – mówi Krzysztof Moczulski, analityk rynku lotniczego z portalu Lotnictwo.net.pl.

Rzecznik LOT Marek Kłuciński przyznaje, że popularność ostatniej trzydniowej promocji przeszła oczekiwania. – Szacujemy, że wpływy ze sprzedaży będą o 270 proc. wyższe niż podczas poprzedniej z 27–28 grudnia. Ostatniego dnia, 8 marca, wartość sprzedaży była trzykrotnie większa od średniej dziennej – mówi Kłuciński. Największy popyt był na bilety do Sofii, Odessy, Londynu, Paryża i Barcelony.

Zwolnienia

Na razie wiadomo, że z LOT odejdzie 360 osób – tych, które dobrowolnie postanowiły skorzystać z odpraw, i część pracowników administracyjnych. Nie ma na razie zwolnień wśród personelu latającego.

– Nie jest zaskoczeniem, że pierwsze cięcia w LOT nie są tak wysokie, jak wcześniej zapowiadała sama spółka i MSP – mówi prof. Elżbieta Marciszewska, kierownik Zakładu Teorii Polityki Transportowej w Katedrze Transportu Szkoły Głównej Handlowej. – LOT jest w restrukturyzacji, trzeba ustawić siatkę połączeń i dopiero do niej dostosować flotę i personel pokładowy oraz kokpitowy. Nie mówiąc o tym, że samolotów nie „oddaje się". Ich leasing jest określony warunkami umowy, za wcześniejszy zwrot maszyn trzeba zapłacić. A LOT dziś nie ma na to pieniędzy.

Informacje

Komunikację w sprawie LOT przejął na siebie minister skarbu Mikołaj Budzanowski. Co kilka dni mówi, jaka będzie spółka po zmianach (jak linia niskokosztowa), o negocjacje z boeingiem ws. odszkodowania za uziemione dreamlinery („będziemy twardo rozmawiać, a LOT nie będzie płacił rat leasingowych, ten obowiązek spadnie na boeinga").

– To dobrze, że Ministerstwo Skarbu Państwa poczuło się aktywnym właścicielem LOT. Chociaż początkowo, tuż po objęciu przez Sebastiana Mikosza stanowiska prezesa, był szum informacyjny. Np. kiedy prezes Mikosz mówił o jak najszybszej prywatyzacji – „jak się da, to nawet w tym roku" – ministerstwo szybko prostowało, że „w tym roku to nierealne". Teraz ten przekaz jest bardziej spójny – uważa prof. Marciszewska.

Teraz Sebastian Mikosz będzie mógł udzielać informacji dopiero wtedy, kiedy jego plany będą przyjęte.

Od nowa z Eurolotem

Nowa jakość ma być też we współpracy LOT z Eurolotem, z czym w przeszłości różnie bywało, a przewoźnicy na te kontakty mocno narzekali.

– Od sezonu letniego 2013  rozszerzymy obecność na rynku krajowym, oferując loty z i do Warszawy. Głównym partnerem będzie LOT, z którym mamy umowę, że bilety będzie można kupować i w LOT, i w Eurolocie – mówi „Rz" Mariusz Dąbrowski, prezes Eurolotu.

Podkreśla, że dla obu firm wiodący, choć w różnych proporcjach, jest rynek polski. – Dla nas sprawa jest prosta: więcej osób latających LOT to więcej podróżujących samolotami Eurolotu – dodaje Dąbrowski.

Kasa ostatniej szansy

Z publicznych pieniędzy w Europie korzysta nie tylko LOT. W listopadzie 2012 roku  do swoich właścicieli zwrócił się skandynawski SAS – chodziło o pożyczkę w wysokości ok. 400 mln euro, którą linia ma spłacić do 2015 roku. Ponieważ udziałowcami SAS są również rządy Danii, Szwecji i Norwegii, linia musi przedstawić Brukseli plan restrukturyzacji. Nieco ponad rok temu (3 lutego 2012 r.) zbankrutował węgierski Malev, po tym jak Komisja  Europejska uznała, że pomoc publiczna udzielona przez węgierski rząd w latach 2007–2010 w wysokości 300 mln euro jest nielegalna. Z pomocy państwa skorzystała również czeska CSA, a Komisja Europejska przez półtora roku badała zasadność tego wsparcia. Ostatecznie Bruksela uznała, że taki zastrzyk finansowy – w wysokości 100 mln euro – nie naruszy zasad uczciwej konkurencji. KE już od roku bada pomoc publiczną dla Cyprus Airways – łącznie w wysokości 104,4 mln euro. Rząd Cypru, który jest udziałowcem linii, dopłacił jej, podnosząc kapitał spółki, podczas gdy prywatni udziałowcy tego nie zrobili.—d.w.

Rynek w Europie

Nie tylko polska linia walczy o przetrwanie

Nie ma ani jednego przewoźnika na Starym Kontynencie, który by nie oszczędzał i nie ciął kosztów. Robią to nawet najbogatsze linie, takie jak Air France/KLM, Lufthansa czy British Airways, które połączyły się z hiszpańską Iberią w  IAG.

W tym roku w europejskich liniach lotniczych pracę straci przynajmniej 20 tys. osób. Nie jest również łatwo dzisiaj sprzedać taką linię. Mimo hucznych zapowiedzi fiaskiem zakończyła się próba prywatyzacji TAP Portugal w grudniu ubiegłego roku, bo jedyny potencjalny inwestor – spółka brazylijsko-kolumbijska Synergy Aerospace – oferował zbyt mało, chociaż zgodziła się na pokrycie zadłużenia linii wynoszącego 1,2 mld euro. Air France, British Airways i Lufthansa, które wstępnie zapowiadały zainteresowanie TAP, nie zrobiły nawet due diligence.

Do prywatyzacji czeskich linii CSA zgłosiły się dwie linie – katarskie Qatar Airways oraz koreańskie Korean Airlines. Czeskie Ministerstwo Finansów, które jest właścicielem CSA, zapowiadało decyzję na przełomie lutego i marca. Jak na razie nie ma żadnych informacji o tej sprawie.

20 tysięcy przynajmniej tylu pracowników europejskich linii lotniczych straci pracę w 2013 r.

Na sprzedaż jest także Alitalia, w której większościowe pakiety akcji chciały przejąć Air France/KLM i Lufthansa, ale Włosi stawiali wtedy na niezależność. Na razie nie ma żadnych chętnych, a straty Alitalii za ubiegły rok wyniosły 280 mln euro. Od 2009 roku, kiedy to powstała „nowa Alitalia", łączne straty sięgnęły 843 mln euro, a akcjonariusze musieli zasilić linię kwotą 150 mln euro.

Z gry na rynku wyraźnie wycofały się tureckie linie Turkish Airlines. Jeszcze rok temu chciały kupić mniejszościowy pakiet akcji LOT, ale ostatecznie rada nadzorcza linii Turkish negatywnie wypowiedziała się o transakcji i prezes Temel Kotil pod presją zrezygnował z tych planów. Tak samo odstąpił od przejmowania mniejszościowych pakietów w liniach bałkańskich.    —d.w.

Biznes
Zatopiony superjacht „brytyjskiego Billa Gates'a" podniesiony z dna
Biznes
Kto inwestuje w Rosji? Nikt. Prezes Sbierbanku alarmuje
Biznes
Chińskie firmy medyczne wykluczone z dużych unijnych przetargów
Biznes
Trump ostrożny ws. Iranu. Europejska produkcja zbrojeniowa, Rosja na krawędzi kryzysu
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Biznes
Europa musi produkować pięć razy więcej broni, by stawić czoło Rosji