Branża górnicza spotkała się w Jaworzu, by rozmawiać o górniczym BHP i potencjale wydobycia polskich surowców. Jedna z głównych dyskusji poświęcona była współpracy spółek wydobywczych i gmin, na których działają. Chodzi zwłaszcza o kopalnie węgla kamiennego i miedzi – śląskie spółki węglowe i miedziowy KGHM wydają na naprawę szkód górniczych średnio ok. 400 mln zł rocznie. Eksperci branży węglowej szacują, że w zależności od miejsca powstania szkody koszt jej usunięcia (spoczywający na firmach) wynosi od 3,5 do ok. 7 zł w cenie tony węgla. Zdaniem gmin to za mało, bo średnio to ok. 1 proc. z ceny tony. - Opłaty za szkody górnicze nie pokrywają strat, ale tu potrzebne jest współdziałanie, bo kopalnia to także sprawa społeczna i miejsca pracy. To także dlatego jest zgoda na nowe złoże miechowickie dla kopalni Bobrek-Centrum, która jest w mieście częścią historii. Trzeba godzić to, co negatywne w górnictwie z tym co pozytywne – powiedział wiceprezydent Bytomia, Andrzej Panek.

Współpraca Kompanii Węglowej (do niej należy Bobrek-Centrum) i Bytomia łatwa nie jest zwłaszcza po tym, jak uszkodzone zostały niedawno budynki w dzielnicy Karb, a w mieście często odczuwalne są wstrząsy. Jednak udaje się pogodzić interesy obu stron zwłaszcza, że Bobrek-Centrum jest znaczącym pracodawcą dla miasta. Współpracę z Kompanią dobrze ocenił także Bernard Pustelnik, burmistrz Bierunia, gdzie działa największa kopalnia spółki – Piast. - Mamy jeszcze w pamięci powódź w 2010 r. i jej efekty. Ale teraz Kompania stawia budynek dla 33 poszkodowanych wtedy rodzin, gmina dała działkę i to jest współpraca – ocenił burmistrz. - Ale szkody na powierzchni to problem mieszkańców. To oni skarżą się w gminie na eksploatację, dlatego ważna jest współpraca z nimi. I dlatego ważny jest wybór firm do naprawy szkód. Średnio 1 proc. kosztów na to w tonie węgla, to trochę mało, a może nieco większe nakłady rozwiązałyby problem? Wystarczyłoby dodatkowe 10 proc. dzisiejszych nakładów. Bo zadowoleni mieszkańcy to gwarancja współpracy – ocenił. Zdaniem prof. Edwarda Popiołka z AGH wypracowanie porozumień między gminami a kopalniami to ważne zadanie, bo ochrona powierzchni to gwarancja możliwości dalszej eksploatacji. Dlatego spółki węglowe i samorządy spotykają się na obradach zespołów roboczych, których zadaniem jest rozwiązywanie m.in. problemów szkód górniczych.

- Spotkania obu stron są potrzebne, rozmowy, nawet wielogodzinne, są ważne, bo wiele się udaje wtedy załatwić – ocenił Jerzy Kolasa, dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach. - Bytom ceni zespoły porozumiewawcze, bo można też zapraszać ekspertów i tak można wypracować konsensus – przekonywał wiceprezydent Bytomia. - Lepiej rozmawiać niż pisać pisma. Bieruń ma 20 tys. mieszkańców, 5 tys. ludzi pracuje w kopalni, która daje zatrudnienie 10 proc. miasta. I to są poważne tematy – dlatego musimy rozmawiać z górnictwem. Bo stabilność miejsc pracy w górnictwie jest duża, a to dla gminy ważne – powiedział Bernard Pustelnik. - My wnioskujemy także, by szkody w mieście naprawiały firmy z Bytomia, bo to korzystne. A dzięki współpracy z kopalnią na odpompowanie wód z niecek, czyli 3,5 mln zł rocznie, udaje się pozyskać nawet 90 proc. dofinansowania – mówił Andrzej Panek. Remigiusz Ziarno z Kompanii Węglowej przypomniał,  że spółka ma 11 zespołów porozumiewawczych dla 15 miast. - My mamy trzy takie zespoły: dla Katowic, Rudy Śląskiej i Mikołowa – powiedział Adrian Brol z Katowickiego Holdingu Węglowego. Uczestnicy debaty zgodzili się, że planowanie ruchu zakładu górniczego musi godzić interesy i kopalni, i gminy, a zapisy tam muszą uwzględniać realia. – Nam się udało, dlatego pole miechowickie ma stosowne zgody, choć wymagało to rozmów z wieloma instytucjami – przyznał Andrzej Panek.