Niektóre z nich mogą być opóźnione, bądź odwołane. Nie należy też liczyć na odszkodowania od linii lotniczych za niemożność odbycia zaplanowanej podróży, bo strajk kontrolerów nie został przez nie zawiniony. Spowoduje to także poważne kłopoty dla pasażerów np wylatujących z Warszawy i planujących przesiadki w Niemczech, Belgii, Francji.
Przyczyną możliwych zakłóceń ruchu jest zapowiadany na 29 stycznia strajk niemieckich kontrolerów lotów w godzinach 8-9 rano, czyli w czasie porannej fali lotów.
Kontrolerzy z Niemiec w ten sposób chcą wesprzeć swoich kolegów z innych unijnych krajów w wysiłkach zablokowanie reformy tzw Jednolitego Europejskiego Nieba. Strajkowali już Hiszpanie i Włosi, Francuzi dwukrotnie i teraz zapowiadają przerwy w pracy w pierwszym pełnym tygodniu lutego, bądź nawet jeszcze pod koniec tego tygodnia. Francuski protest ma potrwać cały dzień.
Niemiecki przewoźnik Lufthansa poinformował, że zwróciła się do Sądu Pracy w Monachium o wydanie nakazu sądowego uznającego strajk za nielegalny. Sąd ma w tej sprawie wypowiedzieć się w poniedziałek, 27 stycznia. Po stronie przewoźnika stanęła również niemiecka Organizacja Usług Nawigacyjnych (DFS), która zwróciła się z podobnym wnioskiem do innego niemieckiego sądu. Zdaniem DFS z powodu godzinnego strajku może spowodować odwołanie 600 lotów, nie tylko w samych Niemczech. Ponieważ żaden samolot nie będzie mógł wystartować, jeśli jego przelot przez terytorium Niemiec byłby planowany w godzinach strajku. — Naszym zdaniem strajk kontrolerów jest natury czysto politycznej i jest niezgodny z prawem — powiedział rzecznik Lufthansy Aage Dunhaupt.
Nowe regulacje unijnej przestrzeni powietrznej pozwoliłyby przewoźnikom zaoszczędzić rocznie ok. 5 mld euro, dzięki krótszym trasom oraz łatwiejszemu i szybszemu podchodzeniu do lądowania. Większa byłaby także punktualność startów i lądowań. Kontrolerzy jednak obawiają się, że dla nich ta reforma oznacza cięcie zatrudnienia i gorsze warunki pracy dlatego protestują.