Ze względu na uproszczone procedury weryfikacji tożsamości oraz podawanych informacji najczęściej wykorzystywane przez oszustów są zdalne kanały dystrybucji produktów, a więc internet i telefon.
Tu bankowcy i przedstawiciele instytucji pożyczkowych upatrują największego ryzyka – takie są wnioski z ostatniego badania Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych i firmy doradczej EY. Jeszcze rok temu finansiści za najbardziej ryzykowny kanał sprzedaży uznawali pośredników kredytowych.
Rachunki-słupy są wykorzystywane nie tyko do nadużyć polegających na zaciąganiu kredytów, które nigdy nie zostaną spłacone, ale także do phishingu (wyłudzanie danych), bo to pozwala wyprowadzić skradzione pieniądze przez czyjeś konto. Główna trudność w zwalczaniu cyberprzestępstw polega na tym, że coraz częściej są to zorganizowane grupy międzynarodowe.
– Nie mamy do czynienia z hakerami działającymi w piwnicy, ale z profesjonalnymi korporacjami przestępczymi – mówi Monika Kordowska, dyrektor departamentu zarządzania ryzykiem operacyjnym w Banku BGŻ.
Dodaje, że systemy bankowe pozwalają na błyskawiczną reakcję w takich sytuacjach i namierzenie podejrzanych transakcji, co pozwala zablokować karty. Kluczowa jest jednak szybka informacja i powiadomienie innych uczestników systemu płatniczego. I tu pojawia się problem: firmy, z których wykradziono dane klientów, niechętnie o tym informują. Ostatnio głośno było o amerykańskich sieciach handlowych Target oraz Home Depot, z których wyciekły dane kilkudziesięciu milionów kart płatniczych.