Umowa miała zostać podpisana do końca czerwca, jak zapowiadał wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew. Ale podpisana nie została. I może nie zostać podpisana do października. Jak podała azerska agencja Trend, turecki operator gazowy Botas może pozwać Gazprom przed sąd arbitrażowy, jeżeli do końca najbliższego tygodnia nie doczeka się oczekiwanej zniżki na gaz.
Gazprom uzależnił udzielenie zniżki od podpisaniu umowy międzyrządowej na budowę gazociągu Turecki Potok. Na razie Turcy zgodzili się jedynie na prace badawcze na swoich wodach terytorialnych. Pomimo to Rosjanie zaczęli już układać rury na dnie Morza Czarnego.
Jak przypomina gazeta Wiedmosti, Gazprom chciał dać Botas zniżkę 6 proc.. Turcy opowiadali się za 15 proc..Uzgodniono w końcu, że będzie to 10,25 proc., ale nie uzgodniono czy zniżka dotyczy ceny faktycznej powiązanej z ceną ropy, czy tak jak chce Botas od ceny bazowej.
Sytuacja zmieniła się na niekorzyść Rosjan, gdy rządząca prorosyjska partia przegrała wybory i musi, by pozostać przy władzy, utworzyć koalicję. Walerij Niestierow analityk rynku ropy i gazu w CIB Sbierbank, zwraca uwagę, że gdyby gazociąg Turecki Potok, był niezbędny Turcji, to Botas dawno by umowę odpisał.
- Gazprom chce podpisać umowę o zniżce na sprzedawany Turcji gaz razem z umową o Tureckim Potoku, ale Ankara nie zrobi tego, do czasu sformowania nowego rządu. A Botas chce zniżki już teraz - dodaje ekspert. Nic więc dziwnego, że Rosjanie znów zaczęli mówić o możliwym przedłożeniu tranzytu gazu do Europy przez Ukrainę po 2019 r. Wcześniej zapewniali, że umowy tranzytowej nie przedłużą, bo gaz pójdzie gazociągiem Turecki Potok.