Jak ustaliliśmy, proces rejestracji firmy już się rozpoczął. W grę wchodziły też inne nazwy, takie jak Polska Grupa Węglowa czy Polski Węgiel. Założenie jest takie, by do PGG przeszedł cały obecny zarząd Kompanii Węglowej (KW) – w tym prezes Krzysztof Sędzikowski. Natomiast dotychczasowa KW, w której pozostaną spółki zależne, m.in. wykonujące prace górnicze, już rozpisała konkurs na nowego prezesa. Trwa też procedura wyboru wiceprezesów tej spółki.
Z naszych informacji wynika, że do poniedziałku muszą zapaść ostateczne decyzje dotyczące finansowania PGG. W przeciwnym razie nie uda się dopiąć wszystkich formalności do końca września – to termin, w którym rząd się zobowiązał utworzyć nową spółkę. Tymczasem głównym ryzykiem, które może zaprzepaścić cały projekt, jest obawa przed zakwestionowaniem przez Komisję Europejską formy finansowania PGG. Jeśli ziściłby się ten czarny scenariusz, to PGG musiałaby oddać inwestorom cały ich wkład, co w praktyce oznaczałoby bankructwo spółki.
W resorcie skarbu trwają ponoć poważne rozmowy, czy mimo tego ryzyka warto przeprowadzać transakcję. Jeden ze scenariuszy zakłada, by za wszelką cenę dotrzymać terminów, a następnie szukać kolejnych inwestorów, nienależących w 100 proc. do Skarbu Państwa, np. wśród firm energetycznych. W ten sposób zmniejszyłoby się ryzyko uznania finansowania PGG za niedozwoloną pomoc publiczną.
Formalnie nowa spółka jest już zawiązana w ramach państwowej grupy Węglokoks – to firma Węglokoks Rybnicki Okręg Wydobywczy, która przez wiele miesięcy nazywana była roboczo Nową Kompanią. Wkrótce zmieni ona nazwę na PGG i otrzyma od inwestorów 1,5 mld zł. Plan jest taki, by 1,2 mld zł wyłożyło państwowe Towarzystwo Finansowe Silesia. Ma ono tylko 200 mln zł wkładu własnego, a na resztę zaciągnie kredyt pod zastaw pakietów akcji kontrolowanych przez Skarb Państwa giełdowych spółek: PGNiG, PZU i PGE. Pozostałe 300 mln zł ma pochodzić z funduszu zarządzanego przez państwowe Polskie Inwestycje Rozwojowe. Znaczącym akcjonariuszem PGG pozostanie też Węglokoks.