Grupa ogłosi wyniki finansowe w środę, 28 października. Będzie to pierwsza strata od 15 lat. W ramach prowadzonej polityki otwartości nowy prezes VW Matthias Mueller zamierza sam odpowiadać na pytania analityków. Jego poprzednik Martin Winterkorn zazwyczaj wysyłał tam swojego wiceprezesa ds. finansowych.
Tak duża strata wymaga natychmiastowego cięcia kosztów. VW zapowiedział już ograniczenie inwestycji oraz wynajął jednego z najlepszych niemieckich specjalistów od cięcia kosztów, Thomasa Sedrana, który wcześniej jako p.o. prezesa Opla przygotował plan oszczędnościowy dla europejskiej części General Motors. Sedran zaczynał jako konsultant w Roland Berger, potem był specjalistą od restrukturyzacji w AlixPartners. Z wykształcenia jest ekonomistą, MBA zrobił na Uniwersytecie Hohenheim, doktorat na monachijskim Ludwig Maximilian University. Stanowisko w VW obejmie już od 1 listopada.
Matthias Mueller spotkał się także z pracownikami i zapowiedział im, że "lekko nie będzie". Dodał, że całkowite wyjście ze skandalu musi potrwać i zajmie to prawdopodobnie 2-3 lata, ale tylko w przypadku, jeśli już teraz zostaną podjęte właściwe decyzje. Oszczędności są nieuniknione, bo koszty akcji przywoławczej, odszkodowań oraz procesów sądowych szacowane są dzisiaj od 20 mld euro do nawet 78 mld euro. Od czasu ujawnienia skandalu VW stracił ze swej kapitalizacji rynkowej 21 mld euro.
Teraz największe koszty jednak związane są z akcją przywoławczą - 8,5 mln aut w Europie i 480 tys. w Stanach Zjednoczonych. Niektóre z aut będą wymagały zamontowania nowego oprogramowania, inne koncern będzie musiał odkupić od właścicieli.
Przy tym Volkswagen nie jest firmą biedną. Na koniec czerwca miał zapas gotówki w wysokości 21,5 mld euro. Posiada również łatwo zbywalne obligacje o wartości 10,9 mld euro. Dodatkowe środki pozyska ze sprzedaży udziałów w Suzuki - 3,4 mld euro.