Reklama

Czekają nas jeszcze większe niż dziś wydatki inwestycyjne

Przestarzałe polskie elektrownie trzeba modernizować, a wyłączane moce zastępować nowymi.

Publikacja: 29.11.2015 20:00

Czekają nas jeszcze większe niż dziś wydatki inwestycyjne

Foto: Bloomberg

Z uwagi na zaostrzające się unijne normy środowiskowe w zakresie stosowania najlepszych dostępnych technologii do końca dekady wytwórcy prądu mogą wycofać 7 tys. MW mocy, a do 2030 r. – nawet 12 tys. MW. To oznacza konieczność oddania do użytku ok. 17 tys. MW w ciągu 15 lat (nie licząc już budowanych 6 tys. MW).

Branża energetyczna mówi wprost – przy obecnych cenach energii i obranym przez Brukselę kursie nie ma sygnałów rynkowych ani regulacyjnych zachęcających do budowania mocy węglowych.

Gazowych elektrociepłowni też nie opłaca się na razie odpalać ze względu na wciąż wysokie ceny błękitnego paliwa i brak długoterminowego systemu wsparcia kogeneracji. Świadczy o tym choćby przypadek nowej siłowni Tauronu w Stalowej Woli, która – zgodnie z zapowiedziami zarządu – ma być odpalona z rocznym opóźnieniem pod koniec 2016 r. Podobny poślizg zaliczy blok gazowo-parowy Orlenu we Włocławku.

Co do zasady eksperci radzą, by nie opierać bezpieczeństwa na gazie rosyjskim, ale zdywersyfikować jego dostawy, np. wykorzystując i rozbudowując już terminal LNG w Świnoujściu i wracając do koncepcji Baltic Pipe.

W bilansie kolejnych 15 lat raczej nie należy uwzględniać też atomu, bo projekt ma spory poślizg i nie uratuje nas przed spodziewanymi w najbliższych miesiącach i połowie przyszłej dekady niedoborami rezerw mocy. Minister energii Krzysztof Tchórzewski nie wyklucza go w długoterminowym miksie Polski. Co więcej, zarówno projekt jądrowy, jak i te konwencjonalne będą mogły liczyć na wsparcie państwa.

Reklama
Reklama

Bo bezpieczeństwo energetyczne rząd chce oprzeć na na węglu kamiennym i brunatnym. – Nas nie interesują kolejne okresy przejściowe, tylko zapewnienie KE, że w długim terminie będziemy mogli korzystać z własnych surowców – postuluje Dariusz Marzec, wiceprezes PGE. Podkreśla też, że zmodernizowana energetyka węglowa jest w stanie ograniczyć emisje aż o 25 proc., na co wskazują parametry budowanych dziś bloków w Opolu, Kozienicach czy Jaworznie. – Za kilkanaście lat będziemy stabilnym dla Europy zapleczem produkcji prądu w technologiach czystego spalania węgla – wtóruje Grzegorz Kinelski z Enei.

Eksperci przestrzegają, że jeśli Europa, a za nią cały świat, pójdzie w kierunku wiążących zobowiązań klimatycznych, to nawet nowoczesne bloki węglowe ze względu na rosnące ceny uprawnień do emisji CO2 będą wypychane z systemu przez źródła o niskich kosztach operacyjnych. A konkurencją dla węgla już po 2020 r. stanie się energia z wiatru, a potem także fotowoltaika.

Światowi energetyczni giganci, jak np. francuski GDF (dziś Engie), uwzględniając światowe trendy, już kilka lat temu spisali na straty aktywa konwencjonalne. Z kolei E.ON podzielił się na dwie części – tę perspektywiczną związaną z OZE chce rozwijać, a konwencjonalną wystawić na sprzedaż. U nas odpis na 9 mld zł zrobiła już PGE.

Zdaniem Tomasza Chmala, eksperta ds. energetycznych, decyzje inwestycyjne łatwiej będzie podejmować spółkom w ramach długoterminowej polityki energetycznej państwa. Jej podstawą powinno być myślenie o efektywności zarówno w wydobyciu, jak i produkcji.

Zdaniem Jerzego Markowskiego, prezesa Silesian Coal i byłego wiceministra gospodarki, potrzebujemy zarówno zielonej, jak i czarnej mocy, bo dziś brakuje jakiejkolwiek, co pokazał sierpniowy kryzys.

Biznes
Pekin zaostrza kontrolę eksportu metali ziem rzadkich, sprzedaż mieszkań rośnie
Biznes
Nadciąga KSeF. Większość firm deklaruje co najmniej częściową gotowość
Biznes
Kawa jak złoto – ceny nie zatrzymują się, sieci hamują OZE, RPP tnie stopy
Biznes
Sojusz AI w Europie? Polska, Czechy i Bułgaria walczą o wspólną przyszłość
Biznes
Polskie firmy ruszają na świat. Rekordowy wzrost inwestycji zagranicznych
Reklama
Reklama