Zmienione propozycje zmierzają do rozładowania sporu o kierowanie sojuszem, jaki powstał w kwietniu, gdy minister gospodarki Emmanuel Macron podwyższył udział skarbu państwa w Renault z 15 do 19,7 proc. dla zapewnienia sobie na WZA podwójnych praw głosu, którymi blokowałby wszystkie niekorzystne dla siebie strategiczne decyzje sojuszu, zwłaszcza zwiększenie znaczenia w nim Nissana.
W dokumencie przedstawiającym swe stanowisko Nissan chce ograniczenia praw głosu skarbu państwa w Renault oraz pisemnych gwarancji przed interwencjami w jego działalność przez francuskiego partnera, który ma w japońskiej firmie 43,4 proc., a Japończycy tylko 15 proc. w Renault, bez żadnych praw głosu. Według nowych propozycji, wszelkie naruszenie tych zobowiązań dawałoby Nissanowi wolną rękę w kupowaniu udziałów w Renault i w wypowiedzeniu porozumienia o sojuszu.
W konfrontacji między ministrem Macronem i Carlosem Ghosnem, który jest prezesem obu grup, dojdzie do czołowego starcia 11 grudnia, gdy rada administracyjna Renaulta ma zadecydować o odpowiedzi francuskiemu rządowi na jego przejęcie wpływów w sojuszu.
Nissan i przedstawiciele władz francuskich negocjowali od 2 miesięcy chcąc rozwiązać ten spór. W obecnych propozycjach Nissan grozi podjęciem kroków, które położą kres kontroli Renaulta poprzez podwyższenie japońskich udziałów w nim z obecnych 15 do co najmniej 25 proc. i aktywację praw głosu. Zgodnie z japońską ustawą o korporacjach, gdyby Japończycy doszli do co najmniej 25 proc. udziałów w Renault, to francuska grupa straciłaby 43,4 proc. praw głosu w Nissanie.
Francja zaproponowała w listopadzie ograniczenie w korzystaniu z praw głosu w Renault. Jednak zgodnie z nową francuską ustawą Florange, uprawnienia do głosu skarbu państwa mają wzrosnąć z 18 do 28 proc., co oznacza blokującą mniejszość, nawet przy zmniejszeniu udziałów w kapitale akcyjnym do 15 proc. Nissan ocenia, że podwyższenie udziału skarbu państwa i uzyskanie mniejszości blokującej nowymi prawami głosu zmodyfikowało bardzo subtelną równowagę sojuszu. Minister Macron powtórzył, że „ten ruch w niczym nie naruszył równowagi z 2002 r. ", ale zastrzegł z góry, że państwo „nie zgodzi się w radnym wypadku na zmianę tej równowagi".