Wielu kierowników i pracowników zajmujących się problemami emisji spalin w tym dziale wiedziało o tym oprogramowaniu albo uczestniczyło w jego sporządzeniu - dodał dziennik, który badał sprawę razem z rozgłośniami NDR i WDR. W dziale obowiązywała kultura zbiorowej tajemnicy, a o zainstalowaniu takiego oprogramowania dyskutowano otwarcie już w 2006 r. Były jednak wyjątki. W 2011 r. pracownik uczestniczący w tym procesie powiadomił wyższego przełożonego poza tym działem, ale ten nie zareagował - twierdzi dziennik.
Załoga działu silników była pod presja kierownictwa firmy, by znalazła niedrogie rozwiązanie czystych silników Diesla na rynek amerykański. Nie chcąc przyznać się zwierzchnikom do stosowania rozwiązania, którego nie zaaprobowano by, pracownicy tego działu postanowili dalej manipulować.
- W ramach grupy istniała kultura „my jesteśmy w stanie zrobić wszystko", więc powiedzenie, że czegoś nie da się, było nie do przyjęcia - stwierdził dziennik cytując z wewnętrznego raportu zeznanie pracownika, uczestniczącego w oszustwie.
- Zamiast powiedzieć uczciwie zarządowi, że tego nie da się zrobić, postanowiono popełnić oszustwo – czytamy.
- Pracownicy działu silników pocieszali się, że organy nadzoru nie będą w stanie wykryć tego konwencjonalnymi technikami kontrolnymi. Oprogramowanie Boscha zarządzające pracą silnika zostało następnie zmanipulowane w centrali w Wolfsburgu. Zaczęto to w listopadzie 2006 - podał dziennik.