Obrona terytorialna, wspierająca w razie konfliktów regularną armię, jest Polsce niezbędna. O różnych formach angażowania się w zapewnienie bezpieczeństwa kraju coraz głośniej rozmawia się też w środowisku przedsiębiorców. Co trzeci właściciel firmy byłby skłonny włączyć się w organizację struktur obrony cywilnej, której oddziały w części wykorzystywałyby infrastrukturę przedsiębiorstw – wynika z badań przeprowadzonych w 2014 r. przez Dom Badawczy Maison na zlecenie Związku Pracodawców Prywatnych.

Nie ma wiarygodnych danych, ile osób we własnym zakresie szkoli się dziś do prowadzenia walki na wypadek wojny. Organizacje obronne mówią o ok. 30 tys. ochotników. To na takich zapaleńcach oraz rezerwistach Ministerstwo Obrony Narodowej i Sztab Generalny WP chcą oprzeć wojska obrony terytorialnej. Koncepcja tej formacji, której roboczo nadano nazwę Ochotnicza Armia Krajowa, już się rodzi, niebawem zostanie ogłoszone jej powstanie. Wojska OT mają się z oddziałów zdolnych do przerzutu, czyli tzw. krajowych, które w czasie wojny miałyby wspierać wojska operacyjne, oraz powiatowych jednostek, których zadaniem będzie obrona lokalnej społeczności przed agresorem. MON zakłada, że w ciągu kilku lat powstanie szkielet organizacyjny dla kilku brygad krajowych i ok. 380 kompani OT w powiatach.

Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, twierdzi, że wśród ludzi biznesu nie brakuje chętnych do wspierania obrony terytorialnej. ZPP badał nastawienie szefów spółek w terenie i z sondaży wynika, że w skali kraju na realny wysiłek przyczyniający się do podniesienia bezpieczeństwa zdecydowałoby się ok. 100 tys. przedsiębiorców.

Cały tekst w lutowym wydaniu „Uważam Rze"