Branża nawozów mocno cierpi

Polscy producenci nawozów coraz mniej płacą za surowce i prąd, ale za to muszą się mierzyć z napływem ogromnej konkurencji spoza Unii Europejskiej.

Publikacja: 09.06.2023 03:00

Azoty, którymi kieruje Tomasz Hinc, chcą sprzedać ZA Puławy

Azoty, którymi kieruje Tomasz Hinc, chcą sprzedać ZA Puławy

Foto: mat. pras.

Sytuacja na polskim rynku nawozów jest od co najmniej kilku miesięcy bardzo trudna. Wskazują na to m.in. ostatnie dane GUS. Wynika z nich, że w okresie styczeń–kwiecień produkcja nawozów azotowych spadła w ujęciu rok do roku o 23,9 proc. (do 521 tys. ton), a fosforowych aż o 38 proc. (do 69,8 tys. ton). Co gorsza, nie widać specjalnych perspektyw na szybką zmianę trendu ze względu na sezonowy spadek popytu, który potrwa co najmniej do jesieni. Okres ten spółki zazwyczaj wykorzystują na remonty.

Czytaj więcej

Azoty zamierzają sprzedać zakłady w Puławach

Zawieszenie ceł

„Obecnie Anwil wykorzystuje około 50 proc. swoich możliwości w zakresie wytwarzania nawozów, co wynika z planowanego postoju remontowego na jednej z linii produkcyjnych” – informuje zespół prasowy Orlenu, spółki, do której należy Anwil. Podmiot ten posiada roczne moce wytwórcze na poziomie 966 tys. ton nawozów azotowych (produkuje wyłącznie ten rodzaj nawozów). Koncern informuje, że rentowność ich produkcji zależy w dużym stopniu od kosztów surowca (przede wszystkim gazu ziemnego) i energii elektrycznej. Te ostatnio spadły. Na TGE błękitne paliwo kosztowało w maju średnio 156 zł za 1 MWh, czyli o ponad połowę mniej niż w styczniu. Z kolei kurs prądu spadł o jedną czwartą, do 483 zł za 1 MWh. To jednak niewiele znaczy w obliczu rosnącej konkurencji.

„Zasadniczym czynnikiem jest również możliwość plasowania gotowych produktów na rynku, na którym – w efekcie zawieszenia unijnych ceł na mocznik [jeden z rodzajów nawozów azotowych – red.] i amoniak [surowiec do produkcji nawozów – red.] – od pewnego czasu występuje wzmożony napływ tanich produktów nawozowych wytworzonych poza UE” – twierdzi Orlen. Tłumaczy, że pozaeuropejscy wytwórcy nie tylko mniej płacą za surowce, ale i nie muszą ponosić kosztów związanych z unijnymi regulacjami środowiskowymi. W tej sytuacji trudno będzie liczyć na poprawę kondycji europejskich firm, jeśli nie nastąpi ograniczenie napływu tanich produktów spoza Wspólnoty.

Czytaj więcej

W tym roku Azoty ponoszą duże straty

Wysokie straty

Podobnie na rynek nawozów patrzą Azoty. W ich ocenie europejscy producenci powinni w obecnej sytuacji otrzymać wsparcie. Domagają się pełnej rekompensaty za ponoszone koszty środowiskowe w związku z dostosowywaniem prowadzonej działalności do unijnych regulacji klimatycznych. Niezależnie od tego Azoty spodziewają się wzrostu popytu. – Zakładamy, że dotychczasowy, sezonowy popyt na zakup nawozów wróci po żniwach – przekonuje Monika Darnobyt, rzeczniczka prasowa Azotów. Jednocześnie dodaje, że ich ceny teraz się stabilizują. Ze względu na zniesienie europejskich ceł na mocznik i amoniak presja cenowa będzie jednak rosła, co może mieć wpływ na opłacalność tego biznesu.

Azoty posiadają roczne zdolności produkcyjne nawozów na poziomie blisko 5 mln ton. Są ich drugim co do wielkości wytwórcą w UE. Koncern nie ujawnia, w ilu procentach obecnie je wykorzystuje. Z ostatnich danych wynika jednak, że w kwietniu (w ujęciu rok do roku) jego produkcja nawozów azotowych spadła o 44 proc., a wieloskładnikowych aż o 63 proc.

Co gorsza, grupa w I kwartale poniosła aż 555 mln zł straty netto, wobec 882 mln zł zysku rok wcześniej. Zarząd Azotów już jakiś czas temu zapowiedział, że na koniec czerwca, ze względu na pogorszenie się kondycji finansowej koncernu, zostaną przekroczone dopuszczane wskaźniki zadłużenia. Aby ratować się przed utratą płynności, nie tylko będą negocjowane z bankami warunki kredytowania, ale i warunki sprzedaży najcenniejszego aktywa, czyli zależnych Zakładów Azotowych Puławy. We wtorek zainteresowanie ich zakupem wyraził Orlen. Według analityków w krótkim terminie na ewentualnej transakcji zyskają wszystkie jej strony, ale w długim – głównie Orlen.

Sytuacja na polskim rynku nawozów jest od co najmniej kilku miesięcy bardzo trudna. Wskazują na to m.in. ostatnie dane GUS. Wynika z nich, że w okresie styczeń–kwiecień produkcja nawozów azotowych spadła w ujęciu rok do roku o 23,9 proc. (do 521 tys. ton), a fosforowych aż o 38 proc. (do 69,8 tys. ton). Co gorsza, nie widać specjalnych perspektyw na szybką zmianę trendu ze względu na sezonowy spadek popytu, który potrwa co najmniej do jesieni. Okres ten spółki zazwyczaj wykorzystują na remonty.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes
Naprawa samolotu podczas lotu
Materiał partnera
Przed nami jubileusz 10 lat w Polsce
Materiał partnera
Cyfrowe wyzwania w edukacji
Biznes
Rewolucyjny lek na odchudzenie Ozempic może być tańszy i kosztować nawet 20 zł
Biznes
Igor Lewenberg, właściciel Makrochemu: Niesłusznie objęto nas sankcjami