Revlon, producent lakieru do paznokci, szminek, preparatów do pielęgnacji skóry, perfum, produktów higieny osobistej miał w ostatnich latach do czynienia z rosnącą konkurencją marek sprzedawanych w internecie. Został zmuszony do wystąpienia do sądu o ochronę przed wierzycielami na podstawie art. 11. amerykańskiej ustawy o upadłościach kodeksu handlowego.

Firmie z centralą w Nowym Jorku udało się uniknąć dramatu pod koniec 2020 r., gdy 70 proc. posiadaczy jej obligacji zbliżających się do terminu wykupu zgodziło się na umowę zamiany zadłużenia, co firmie dało więcej czasu na pozyskanie środków. Revlon wspierany przez fundusz MacAndrews & Forbes miliardera Rona Perelmana i kierowany przez jego córkę Debrę Perelman był od dawna mocno zadłużony. Jego sytuację pogorszyła pandemia i obowiązek zakrywania twarzy maseczkami. Amerykanki mało wychodziły z domów, a kiedy już musiały, to nie malowały twarzy, bo zakrywały się.

Z dokumentów złożonych w sądzie wynika, że notowane aktywa firmy wynoszą 2,375 mld dolarów, a zobowiązania 4,447 mld (stan z 2021 r.), w tym 3,31 mld długu długoterminowego. Do złożenia wniosku o bankructwo doszło w kilka dni po informacji „WSJ”, że Revlon rozpoczął kolejne rozmowy z kredytodawcami przed zbliżającym się terminem ich spłaty, by uniknąć postępowania upadłościowego. Gdy pojawiły się pierwsze pogłoski, że nie uda się go uniknąć, akcje firmy staniały o 53 proc.

Art. 11. pozwala firmie z poważnymi kłopotami przedstawić sądowi plan naprawczy. Sąd w razie zatwierdzenia go daje bankrutowi czas na sanację zwalniając go w tym okresie z obowiązku spłacania wierzycieli. To bardzo skuteczne rozwiązanie, uratowało się dotąd wiele firm, najbardziej znane to koncerny General Motors i Chrysler.