To, że w spółkach z udziałem Skarbu Państwa top menedżment zmienia się wraz z nowym układem w parlamencie, nikogo nie dziwi. Nie od dziś wiadomo, że zarządy i rady nadzorcze państwowych przedsiębiorstw to przedłużenie partyjnej władzy. Po wygranych przez Prawo i Sprawiedliwość wyborach miotła musiała pójść w ruch. I poszła. Ale zamiast jednego zamaszystego pociągnięcia, mamy ciągłe zmiany. Na szczytach państwowych firm wciąż wrze.
W PZU kipi
Najwięcej zamieszania jest w zarządzie największego polskiego ubezpieczyciela i w jego spółkach zależnych. W grudniu na prośbę Skarbu Państwa z prezesowskiego fotela zrezygnował Andrzej Klesyk. Na jego miejsce przyszedł w styczniu Michał Krupiński, który zmontował nowy zarząd. W jego skład weszli Beata Kozłowska-Chyła, Roger Hodgkiss, Paweł Surówka i Robert Pietryszyn. Ten ostatni był w zarządzie tylko przez kilka miesięcy, by zostać prezesem Lotosu. Z poprzedniej ekipy w zarządzie utrzymali się tylko Dariusz Krzewina i Przemysław Dąbrowski.
W marcu stanowisko stracili Dąbrowski i „nowy" członek zarządu Paweł Surówka. Zastąpili ich Sebastian Klimek i Maciej Rapkiewicz. Na miejsce Pietryszyna, który odszedł w maju wskoczył poseł PiS Andrzej Jaworski. W czwartek z firmą rozstał się Dariusz Krzewina, który stał się głównym bohaterem prokuratorskiego śledztwa, skutkującego interwencją agentów CBA w spółce. Równolegle dynamiczne zmiany toczą się w spółkach z grupy PZU. Odejście Krzewiny utorowało drogę powrotną odwołanemu w marcu Pawłowi Surówce, który został szefem PZU Życie. Jednak ze stanowiskami w zarządzie tej spółki pożegnali się ostatnio Kozłowska-Chyła oraz Sebastian Klimek, który przetrwał zaledwie trzy miesiące. Oboje pozostali jednak w zarządzie spółki matki.
O co chodzi w tym zamieszaniu? Rynek mówi o przeciąganiu liny między Michałem Krupińskim a szefem resortu skarbu Dawidem Jackiewiczem. Chociaż wydaje się że wojnę o kontrolę nad spółką wygrywa Krupiński, sprawa nie jest przesądzona. Udało mu się wprawdzie pozbyć Krzewiny wspieranego przez Jackiewicza i przeforsować swojego człowieka, czyli Pawła Surówkę, którego próbowano zmarginalizować. Jednak choć zdawać się mogło, że los Klimka i Kozłowskiej-Chyły jest już także przesądzony, resort skarbu zablokował ich odwołanie z PZU.
We władzach największej spółki finansowej Europy Środkowo-Wschodzniej wciąż trwa więc konflikt, a to na pewno nie pomaga w wprowadzeniu tak dużego biznesu. Nie mówiąc już o misji jaką miał wypełniać ubezpieczyciel w celu repolonizacji sektora bankowego, czy wspierania innowacyjności.