Prezes Enel-Medu: Czas na przejęcia w dużych miastach

Obecnie e-wizyty stanowią około 40 proc. wszystkich wizyt – mówi Jacek Rozwadowski, prezes Enel-Medu.

Publikacja: 06.02.2022 21:00

Prezes Enel-Medu: Czas na przejęcia w dużych miastach

Foto: Adam Tuchliński

Minęło ponad pół roku od emisji akcji, z której Enel-Med pozyskał 80,6 mln zł. Na jakim etapie jest realizacja celów, na które firma zdobyła finansowanie?

Nasza spółka dotychczas rozwijała się organicznie, ale silne trendy konsolidacyjne występujące na rynku prywatnych usług medycznych coraz śmielej każą patrzeć w kierunku akwizycji. Istotną cześć pieniędzy z emisji akcji przeznaczymy na przejęcia, głównie w obszarze stomatologii. Łącząc akwizycję z projektami typu green field planujemy w ciągu dwóch lat podwoić liczbę naszych gabinetów stomatologicznych w całym kraju. Stomatologia zawsze zajmowała szczególne miejsce w naszej spółce, to od niej 30 lat temu wszystko się zaczęło. Muszę przyznać, że bardzo pewnie czujemy się w usługach FFS (fee for service, opłata za usługę – red.) i nie dotyczy to tylko stomatologii. Marka Enel-Sport, wspierana naszym szpitalem ortopedycznym, odniosła sukces – wielu znanych sportowców zawdzięcza nam możliwość kontynuacji kariery. Bardzo dobrze radzimy sobie również na rynku medycyny estetycznej – marka ESTELL ma już mocną pozycję w branży. W planach mamy też rozwój sieci placówek abonamentowych. Bacznie przyglądamy się obecnej sytuacji na rynku B2B, bo firmy są pod coraz większą presją kosztową, a koszty leczenia z roku na rok rosną. Oczekiwania pacjentów są coraz wyższe, my wiemy, jak je zaspokajać, ale musimy mieć na to odpowiednie środki.

Negocjujemy przejęcia podmiotów, których łączny roczny obrót stanowi 25 mln zł. Zgodnie z założeniami są to głównie kliniki stomatologiczne zlokalizowane w największych miastach, w których obecne są placówki Enel-Medu. Te rozmowy są w różnym stopniu zaawansowania, w kilku przypadkach jesteśmy już na końcu procesu due dilligence. Mamy odpowiednią bazę i know-how, by być konsolidatorem na rynku usług stomatologicznych i mam nadzieję, że te transakcje zostaną sfinalizowane do końca roku. Równolegle będziemy otwierać w tym roku projekty typu green field. Będzie to osiem placówek w Warszawie i jedna w Łodzi. To zarówno przychodnie dla systemu abonamentowego Enel-Care, jak i przychodnie specjalistyczne FFS. Planujemy też otwarcie dwóch placówek medycyny estetycznej ESTELL. Jeśli chodzi o pozostałe inwestycje, to właśnie trwa weryfikacja lokalizacji pod kolejny rezonans magnetyczny w Warszawie.

Jakie jest główne wyzwanie dla spółki?

Ciągła zdolność do pozyskiwania doświadczonej kadry medycznej. To najbardziej deficytowy „towar" na rynku usług medycznych, dlatego przejmowanie już działających podmiotów medycznych jest dobrą alternatywą.

Pierwsza wasza niezależna klinika stomatologiczna ruszyła we wrześniu 2021 r. w Warszawie. Jak pan ją dziś ocenia?

To idea kliniki stomatologicznej jednego dnia. Dla naszych pacjentów coraz mniej istotną barierą popytową jest cena. Staje się nią coraz częściej brak czasu i strach. Jesteśmy zabiegani i rozciągnięte w czasie leczenie protetyczne staje się uciążliwe. Stres towarzyszący szczególnie zabiegom stomatologicznym powoduje, że odraczamy w nieskończoność nasze wizyty. Zacisze to dziewięciofotelowe centrum stomatologii, które w pełni hołduje zasadzie bezstresowego leczenia Tam możemy wykonywać zabiegi z wykorzystaniem gazu rozweselającego oraz w całkowitej narkozie. To nie tylko redukuje stres, ale jest również wyjściem naprzeciw oczekiwaniom tych, którzy nie lubią rozciągniętych w czasie procedur. Na Zaciszu wiele długotrwałych procedur można wykonać w jeden dzień. Na przełomie marca i kwietnia otworzymy kolejną placówkę stomatologiczną w nowym biurowcu Forest, vis a vis Centrum Handlowego Westfield Arkadia. Będzie łączyła stomatologię z medycyną estetyczną pod marką ESTELL.

Projekt nowego rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej budzi kontrowersje. Według Konfederacji Lewiatan przepisy te „ograniczą pacjentom dostęp do usług zdrowotnych i spowodują, że będą musieli korzystać z prywatnej opieki zdrowotnej, gdzie za świadczenia trzeba płacić". Czy to szansa na rozwój prywatnych usług medycznych w Polsce?

Oczywiście projekt jest mało – nazwijmy to – „elegancki" i pogłębia asymetrię między NFZ a podmiotami leczniczymi. Publiczna służba zdrowia nieustannie zmaga się z głębokim deficytem finansowym, z którego wynikają coraz gorsze konsekwencje. NFZ tylko dzieli te dramatycznie niedostosowane do potrzeb środki, a to zadanie wyjątkowo niewdzięczne. Przy takim niskim poziomie finansowania służby zdrowia bardziej masowy zwrot w kierunku prywatnego rynku jest nieunikniony.

Prywatnej medycyny nie można jednak traktować jako zła koniecznego. To pewna zdobycz cywilizacyjna, z której powinniśmy się nauczyć korzystać. Nie chcę przez to powiedzieć, że akceptuję lub cieszę się z obecnej zapaści publicznej służby zdrowia. NFZ w strukturze naszej spółki to nieco ponad 3 proc. (przychodów – red.), a nasze stosunki z publicznym płatnikiem uważam, jak dotąd, za poprawne. Kluczowe pole do działania w medycynie to postęp w zakresie partnerstwa publiczno-prywatnego.

Czy spodziewacie się szybkiego wzrostu abonamentów w 2022 r.? Co wpływa na ich popularność?

Poza epizodem pandemicznym, który nieco zaburzył nam trwały cykl wzrostowy, dynamika abonamentów na poziomie 10–15 proc., licząc rok do roku, wyprzedzała inne źródła przychodów. W krótkim i średnim okresie liczymy, że dynamika wzrostu sprzedaży abonamentów medycznych wróci do tej sprzed pandemii. Nie publikujemy prognoz, ale już widzimy, że to się dzieje. Koniunktura wraca do normy, może nawet zostać wzmocniona przez negatywne doświadczenie pandemiczne związane z publiczną służbą zdrowia.

Czy w najbliższej dekadzie spodziewacie się znaczącego wzrostu rynku usług telemedycyny?

Telemedycyna w Enel-Medzie to już ponad dekada historii. Zaczęło się od przesyłania obrazów z rezonansu magnetycznego i tomografii komputerowej na odległość, do lekarzy rozsianych w różnych regionach Polski. Doświadczonych radiologów brakowało i brakuje na rynku, więc ta metoda nieco zniwelowała nam ten problem.

Byliśmy przygotowani na kolejną fazę rozwoju telemedycyny, a mianowicie na masowe wdrożenia e-wizyt, gdyż z wyprzedzeniem inwestujemy w rozwój. E-wizyty, najbardziej rozpoznawalna usługa z zakresu telemedycyny, stanowiły u nas przed pandemią 2 proc. ogółu wizyt. W szczycie pandemii było to 70 proc. Obecnie e-wizyty stanowią około 40 proc. wszystkich wizyt, które można świadczyć albo stacjonarnie, albo metodą tele. To pokazuje, jak pandemia zmieniła zachowania pacjentów w kwestii korzystania z usług medycznych – byliśmy świadkami rewolucji!

W jaki sposób chcecie partycypować we wzroście rynku e-wizyt?

Wdrażamy nowoczesne rozwiązania. Nasza aplikacja mobilna stosowana jest obecnie przez ok. 240 tys. pacjentów. Umożliwia ona m.in. zapisy do lekarza, przedstawienie preferencji przez pacjenta co do wizyty i całego procesu obsługi, dostęp i wgląd do list rezerwowych, wgląd do wyników badań, dostęp do zaleceń lekarskich, przeglądu zapisów dotyczących odbytych już wizyt, przypomnienia o wizytach. Jeszcze niedawno nie śniło się nam o takich rozwiązaniach, dziś je stosujemy. Pacjent może zarządzać swoim zdrowiem, a my mu w tym pomagamy. Kończymy projekt nowej aplikacji, poprawiliśmy interfejs lekarz–pacjent dla e-wizyt, dodaliśmy nowe funkcjonalności. Niebawem je wdrożymy.

Kolejną innowacją, nad której wdrożeniem pracujemy, jest urządzenie łączące w sobie kamerę doustną i stetoskop. Chcemy, aby pacjent mógł sam zmierzyć sobie kilka podstawowych parametrów zdrowotnych w domu, bez wizyty u lekarza. Dzięki temu np. rodzice nie będą musieli przywozić dzieci na ostry dyżur czy do przychodni, ryzykować nowych infekcji. Dzięki temu e-wizyta zyska wymiar pełnowartościowy. Testujemy te urządzenia, ich finalizacja jest blisko.

Ale czy e-wizyta może zastąpić spotkanie stacjonarne z lekarzem?

E-wizyta powinna stanowić dopełnienie wizyt stacjonarnych, w celu odciążenia lekarzy i pacjentów, tam, gdzie jest to możliwe i nie ujmuje nic dbałości o ludzkie zdrowie. Część wizyt u lekarza sprowadza się do pobrania recepty, zwolnienia, skierowania itp. Jeśli znamy pacjenta i mamy wgląd w jego dokumentację medyczną, wówczas e-wizyta oszczędza czas lekarza, czas pacjenta, koszty lekarza, a także zwalnia miejsce dla kogoś, kto potrzebuje wizyty stacjonarnej.

Czy spodziewacie się wzrostu przychodów w 2022 r.?

Tak. Nie publikujemy prognoz, ale widzimy tendencję do powrotu przychodów do poziomu sprzed pandemii.

OFE PZU (ma 17 proc. akcji Enel-Med) i OFE Generali (16 proc.) angażują się, wprowadzając nowych członków rady nadzorczej. Może pan to skomentować?

To naturalne, że nasi znaczący akcjonariusze angażują się w ten sposób, chwalimy sobie współprace z nimi. Rozmawiamy o współpracy, o możliwych synergiach, zważając na to, że są to firmy z branży ubezpieczeniowej.

Minęło ponad pół roku od emisji akcji, z której Enel-Med pozyskał 80,6 mln zł. Na jakim etapie jest realizacja celów, na które firma zdobyła finansowanie?

Nasza spółka dotychczas rozwijała się organicznie, ale silne trendy konsolidacyjne występujące na rynku prywatnych usług medycznych coraz śmielej każą patrzeć w kierunku akwizycji. Istotną cześć pieniędzy z emisji akcji przeznaczymy na przejęcia, głównie w obszarze stomatologii. Łącząc akwizycję z projektami typu green field planujemy w ciągu dwóch lat podwoić liczbę naszych gabinetów stomatologicznych w całym kraju. Stomatologia zawsze zajmowała szczególne miejsce w naszej spółce, to od niej 30 lat temu wszystko się zaczęło. Muszę przyznać, że bardzo pewnie czujemy się w usługach FFS (fee for service, opłata za usługę – red.) i nie dotyczy to tylko stomatologii. Marka Enel-Sport, wspierana naszym szpitalem ortopedycznym, odniosła sukces – wielu znanych sportowców zawdzięcza nam możliwość kontynuacji kariery. Bardzo dobrze radzimy sobie również na rynku medycyny estetycznej – marka ESTELL ma już mocną pozycję w branży. W planach mamy też rozwój sieci placówek abonamentowych. Bacznie przyglądamy się obecnej sytuacji na rynku B2B, bo firmy są pod coraz większą presją kosztową, a koszty leczenia z roku na rok rosną. Oczekiwania pacjentów są coraz wyższe, my wiemy, jak je zaspokajać, ale musimy mieć na to odpowiednie środki.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Czego boją się polscy przedsiębiorcy? Już nie niestabilności politycznej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Biznes
Coraz więcej Rosji na Węgrzech. Gazprom jest głównym sponsorem Ferencváros
Biznes
Wielka debata o przyszłości lasów. Ekolodzy i Lasy Państwowe przy jednym stole
Biznes
Diesel, benzyna, hybryda? Te samochody Polacy kupują najczęściej
Biznes
Konsument jeszcze nie czuje swej siły w ESG