Będzie to już drugie przedsięwzięcie Australijczyków w Polsce, po planowanej na Lubelszczyźnie kopalni Jan Karski. Atutem Dębieńska, którego zasoby szacuje się na 210–260 mln ton, jest pozyskana w 2007 r. koncesja wydobywcza na 50 lat, a także gotowa infrastruktura. Fedrowanie trzeba jednak rozpocząć najpóźniej w 2018 r., a to zbyt krótki okres na zbudowanie kopalni.
Drugą przeszkodą jest ograniczenie projektu. Ben Stoikovich, prezes Prairie oraz zależnej od niej PD Co., sygnalizuje, że Dębieńsko powstanie na mniejszym obszarze. Dlatego nakłady powinny być znacząco niższe niż szacowane wcześniej przez Czechów ok. 800 mln euro. – Chcemy na nowo przemyśleć ten projekt. Zarówno wtedy, jak i dziś trudno byłoby pozyskać inwestora, który wyłoży na początek kwotę tej wielkości – dodał Artur Kluczny, wiceprezes PD Co.
Australijczycy nie chcą szacować dziś nakładów. Ich dokładne określenie będzie możliwe po sporządzeniu studium wykonalności. Mirosław Taras, wiceprezes PD Co., jako wyznacznik podaje koszt budowy Jana Karskiego na poziomie 631,7 mln dol. (ok. 2,43 mld zł). Zaznacza przy tym, że kopalnia na Lubelszczyźnie powstaje od podstaw.
Oba projekty muszą pozyskać przychylność resortu środowiska. W przypadku Dębieńska chodzi o zgodę na przeprojektowanie. Dopiero wtedy można tworzyć studium wykonalności i rozpocząć pozyskiwanie finansowania. Z kolei Jan Karski rozmawia z resortem o koncesji na wydobycie i równolegle prowadzi rozmowy z inwestorami. – W obu przypadkach liczymy na pozytywną decyzję resortu do połowy 2017 r. – mówi Kluczny.
Realizacja australijskich projektów będzie przesunięta w czasie. Pierwszy – prawdopodobnie w 2018 r. – wystartuje Jan Karski. Rok później – według optymistycznego scenariusza – powinna się zacząć budowa śląskiego zakładu. Na realizację każdego przewidziano pięć lat.