Zamek Libejovice wygląda jak element XIX–wiecznej powieści romantycznej: elegancki, musztardowego koloru pałac z wysokimi oknami i wyszukanymi balkonami dumnie eksponuje herb arystokratycznej rodziny Schwarzenbergów. Natalia Makovik może wam go sprzedać za cenę mniejszą niż cena niektórych kawalerek na Manhattanie. Ale jest haczyk: restauracja budynku, położonego o dwie godziny jazdy na południe od Pragi, kosztować będzie 10 razy więcej niż jego kupno. – Patrzę na ruinę i widzę możliwości inwestycyjne – mówi Makovik, założycielka VIP Castle, firmy nieruchomościowej specjalizującej się w budynkach historycznych.
W Czechach jest mnóstwo takich możliwości – w kraju znajduje się ponad 2 tys. zamków i pałaców będących spadkiem po bujnej historii feudałów, królewskich dynastii i pomniejszych arystokratów. Makovik założyła swoją firmę w 2007 r., osiem lat po tym, gdy bez grosza przy duszy przyjechała tutaj z rodzinnej Białorusi. Miłośniczka historii natychmiast zakochała się w zniszczonych zamkach, które odkryła na czeskiej prowincji. Ponieważ nie miała pieniędzy na kupno żadnego z nich, zdecydowała, że swoją karierę zawodową zbuduje właśnie na nich – najpierw jako przewodniczka wycieczek, a potem jako agent nieruchomości.
Chociaż dopięcie pierwszej transakcji zajęło Makovik ponad pięć lat, obecnie, jak twierdzi, sprzedaje do trzech historycznych posiadłości miesięcznie w cenie od 12 tys. euro do 4 mln. Zwykle pobiera 3 proc. prowizji, co w ubiegłym roku pozwoliło jej zarobić ok. 4 mln czeskich koron (161 tys. euro). Lista ok. 400 posiadłości, które ma w swoim portfelu, obejmuje stosunkowo skromne dwory z cegły i kamienia po iście królewskie posiadłości z ogrodami, salami balowymi i wystarczającą liczbą łóżek, aby wszyscy zaproszeni na bal goście mogli wygodnie przenocować. Ponieważ wiele z tych posiadłości jest własnością gmin, Makovik podróżuje po całym kraju, rozmawiając z burmistrzami i przedstawicielami lokalnych władz. Zwykle potrzebuje kilku miesięcy na przekonanie urzędników do sprzedaży czegoś, co uważane jest za część miejscowego dziedzictwa.
Makovik ma konkurencję ze strony międzynarodowych firm, jak Century 21 czy Re/Max, które również mają w swoich portfelach budynki historyczne. Ale mówi, że ma nad nimi przewagę, ponieważ jest jedyną firmą specjalizującą się właśnie w tego rodzaju nieruchomościach. A dzięki swojemu pochodzeniu, jak mówi, potrafi lepiej dotrzeć do potencjalnych klientów – głównie bogatych Rosjan i Ukraińców, którzy za granicą szukają możliwości zainwestowania swoich pieniędzy. – Aby sprzedać zamek, trzeba być bardziej psychologiem niż agentem – mówi. – Przekonanie klienta i znalezienie właściwej nieruchomości może trwać całe lata.
Lenka Duskova, agentka z firmy Luxent, agencji specjalizującej się w sprzedaży luksusowych domów w Pradze i poza nią, mówi, że sprzedaż zamków to wyzwanie. Klientom podoba się pomysł zamieszkania w eleganckim historycznym dworze, ale bardzo szybko docierają do nich astronomiczne koszty renowacji, które zniechęcają do życia w największej budowli czeskiego miasteczka. – To nie jest inwestycja – mówi Duskova. – To biznes dla marzycieli i entuzjastów.