Zwłaszcza rakiety Lora (Long Range Artillery) zrobiły wrażenie na ekspertach polskiej armii. To potężny, naprowadzany bezwładnościowo i satelitarnie pocisk ziemia-ziemia najnowszej generacji, trafiający z odległości ok. 400 km w cel z dokładnością do 10 m.
Kilka rodzajów głowic bojowych o wadze 240 kg każda jest w stanie zmieść z powierzchni ziemi szczególnie ważne obiekty – centra dowodzenia, miejsca wojskowej koncentracji, stanowiska rakiet czy instalacje infrastruktury krytycznej wroga: ośrodki łączności czy elektrownie. Precyzyjnie naprowadzane wojskowym systemem GPS pociski mogą na znaczne odległości neutralizować także okręty przeciwnika.
Yoel Halpern, szef programu Lora w Israel Military Industries – firmie, która zatrudnia 3 tys. specjalistów i jest w Izraelu największym producentem rakiet, amunicji i pojazdów wojskowych – zapewnia, że dalekosiężne pociski, choć powstawały w ostatnich latach, są już produkowane seryjnie i zostały sprawdzone w warunkach bojowych. – Konstruktorzy IMI osiągnęli założone cele – zaręcza.
Oręż dla Homara
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że nasi wojskowi eksperci widzieli już izraelskie pociski w akcji, na poligonowych pokazach. MON bada możliwości zastosowania także innych rakiet IMI, m.in precyzyjnych pocisków Extra o zasięgu 150 km w projektowanym przez przemysłowe konsorcjum skupione wokół Polskiej Grupy Zbrojeniowej systemie Homar. Wartość programu Homar szacowana jest na ok. 1 mld zł.
Szczegółowe wymagania dotyczące nowego strategicznego oręża dla sił lądowych nie są jawne. Wiadomo jednak, że pociski lub technologie ich produkcji, a także wyrzutnie musimy kupić za granicą. Jak udało się nam ustalić, we wstępnych rozmowach w Izraelu MON badało możliwości pozyskania ok. 50 rakiet Lora i aż 840 pocisków Extra.