Offset kojarzony najczęściej z niespełnionymi nadziejami gospodarki uratował skarżyskie Mesko. Ale tylko dlatego, że zakładom udało się zrealizować projekty warte grubo ponad miliard dolarów.– Bez offsetu Lockheeda, norweskiego Nammo i izraelskiego Rafaela już by nas nie było – przyznaje Piotr Mazurek, prezes największej w kraju fabryki amunicji i rakiet Mesko.
Upadające państwowe przedsiębiorstwo jeszcze sześć, siedem lat temu klepało biedę. Głęboka restrukturyzacja i rozsądne inwestycje offsetowe okazały się zbawienne.
Zakłady Metalowe są prawdziwym offsetowym fenomenem. Największy, wyceniony na ponad 870 mln dol. dolarów, projekt amerykańskiego giganta Lockheeda realizuje w Mesko partner lotniczego koncernu – potentat amunicyjny Nammo. Norwegów do polskiej fabryki przekonały nie tylko amerykańskie gratyfikacje, ale też fakt, że już wcześniej współpracowali z nimi przy produkcji amunicji. Do Polski trafiła dzięki temu najnowocześniejsza technologia produkcji amunicji średniokalibrowej potrzebnej do armat transporterów Rosomak i broni pokładowej samolotów F-16. W ramach amerykańskiego offsetu powstała w skarżyskiej spółce najnowocześniejsza w Europie linia technologiczna do utylizacji amunicji. – Inwestycja pochłonęła 40 mln zł – mówi prezes Mesko.
Oprócz Lockheeda offsetowe projekty ulokował w skarżyskiej firmie szwedzki Saab (wartość ok. 127,3 mln euro), dostawca rakiet przeciwokrętowych dla Marynarki Wojennej. Saab Bofors Dynamics AB w ciągu najbliższych lat ma inwestować w Mesko i kupować w Polsce amunicję. Także norweskie Nammo Raufoss ma zobowiązania offsetowe (71 mln euro), bo Norwegowie sprzedają Polsce komponenty do produkcji amunicji. W ramach współpracy z izraelskim Rafaelem (wartość projektów 251 mln dolarów) w Skarżysku powstają części do przeciwpancernych kierowanych pocisków Spike.
– Zagraniczni partnerzy nigdy nie zaangażują się w ryzykowne przedsięwzięcia. Każdy formalnie wynegocjowany i zatwierdzony przez rząd projekt offsetowy musi zakończyć się sukcesem, bo za niepowodzenie dostawcom grożą ustawowe kary – podkreśla prezes Piotr Mazurek. Fiasko przedsięwzięcia może kosztować zagranicznego inwestora nawet równowartość zaplanowanej inwestycji i utratę reputacji. I tu kończą się żarty. – Do przyjęcia inwestycji trzeba być przygotowanym i ciężko pracować na dobry rezultat – powtarzają w Mesko. Po siedmiu latach inwestycji zakład zatrudniający 1700 pracowników przyjmuje nowych inżynierów, zwiększył dostawy do armii, a amunicję eksportuje na atrakcyjne rynki.