W tym roku do polskich gabinetów lekarskich i prywatnych klinik przyjedzie ok. 300 tys. cudzoziemców – szacuje Polskie Stowarzyszenie Turystyki Medycznej (PSTM).
W kolejnych latach ta liczba będzie się jeszcze zwiększać, bo na całym świecie chętnych do leczenia się za granicą przybywa. Powodem są różnice cen: w Polsce wstawienie dentystycznego implantu bądź powiększenie piersi może być tańsze niż w Wielkiej Brytanii lub w Niemczech o połowę, przy porównywalnej jakości usługi oraz warunkach zabiegu. – Polska gospodarka powinna tę szansę wykorzystać. Chcemy, aby turystyka medyczna została uznana za polską specjalność eksportową – mówi prezes PSTM Artur Gosk.
[srodtytul]Jest o co walczyć[/srodtytul]
Według analiz firmy Grail Research, wartość światowego rynku turystyki medycznej, którą w 2004 r. szacowano na 40 mld dol., w 2012 r. wzrośnie do 100 mld dol. Obecnie jego największymi ośrodkami są kraje Azji oraz Ameryki Łacińskiej: Tajlandia, Indie, Singapur, Brazylia oraz Meksyk. W Europie liczącymi rynkami prócz Polski są jeszcze Czechy, Cypr, Turcja oraz Węgry. Tam turystyka medyczna zaczyna osiągać rozmiary przemysłu.
Według PSTM potrzebna jest jednak skuteczna promocja, bez której – przy rosnącej konkurencji – nie ma co liczyć na szybkie zwiększenie liczby pacjentów przyjeżdżających do Polski.