Trzeci dzień z rzędu lotnisko Heathrow pod Londynem przegrywa z zimą. 20 proc. odlotów i przylotów (260 na ok. 1300) wyznaczonych na niedzielę zostało odwołanych. Wielu pasażerów koczuje na lotnisku czekając na odlot.
W sobotę odwołano ogółem 111 połączeń, z czego 101 to loty British Airways, co tłumaczono tym, że po piątkowych zakłóceniach samoloty były nie tam, gdzie być powinny. Powodem odwołań w niedzielę są nowe opady śniegu i zła widoczność - donoszą media.
W piątek odwołano ogółem ponad 400 odlotów i przylotów. W wypowiedziach pasażerowie dają wyraz swej frustracji. Jeden z nich porównał Heathrow do obozu dla uchodźców.
Władzom lotniska mają za złe, że połączenia w niedzielę odwołano na wiele godzin przed spodziewanymi opadami śniegu. Ok. 3 tys. podróżnych umieszczono w pobliskich hotelach, ale kilkuset musiało spędzić noc na lotnisku.
Największy operator na Heathrow, linie British Airways (BA), obwiniają ośrodek kontroli ruchu za to, że zmniejszył liczbę odprawianych lotów i maszyn, którym udzielał zgody na lądowanie. W najgorszym czasie odprawiał tylko 6 maszyn na godzinę. W normalnych warunkach z Heathrow w ciągu godziny startuje ich kilkadziesiąt.