Nic dziwnego, bo z niewielkiego, lokalnego spotkania, które miało ułatwiać kontakty naszym firmom z politykami ze Wschodu, krynicka konferencja stała się forum europejskiego dialogu. Jedynym na skalę kontynentu, od kiedy organizatorzy Światowego Forum Ekonomicznego w Davos zrezygnowali z corocznych spotkań w Salzburgu
Salzburska konferencja, która miała być europejskim spotkaniem polityki i biznesu z obu części naszego kontynentu, nieźle sobie radziła w latach 90., ale potem straciła impet. Rolę forum Europy przejęła Krynica. Zygmunt Berdychowski, pomysłodawca i szef krynickiej konferencji, potrafił dostosować ją do nowej rzeczywistości, w której dialog Polski ze Wschodem jest częścią większej, europejskiej dyskusji.
Taka debata - wprawdzie o Europie, ale z naciskiem na regiony - wydaje się dziś najlepszym sposobem na rozwój forum w Krynicy. W kilku ostatnich latach można było odnieść wrażenie, że organizatorzy krynickiej imprezy mają chęć dorównać globalnej konferencji w Davos nie tylko liczbą gości, ilością paneli, ale i bardziej światową tematyką. W programie pojawiły się między innymi dyskusje o konflikcie na Bliskim Wschodzie, a na krynickim deptaku sensację wśród kuracjuszy budził arabski szejk ze swą świtą.
Teraz jednak organizatorzy forum w Krynicy zdali sobie chyba sprawę, że próby bezpośredniej rywalizacji z Davos są skazane - przynajmniej na razie - na niepowodzenie. Lepiej mieć oryginalną formułę imprezy, która pozwoli jej się wyróżnić spośród dziesiątków innych ekonomiczno-politycznych konferencji.
Wielu stałych uczestników Krynicy podkreśla, że to wyjątkowe miejsce spotkania nowej, środkowo-wschodniej Europy z Zachodem. Miejsce, gdzie dyskutuje się o problemach nigdzie indziej nieporuszanych, jak perspektywy rozwoju giełd środkowoeuropejskich, regionalne bezpieczeństwo energetyczne czy regionalna kultura.