Rz: Przedsiębiorcy dobrze oceniają kondycję swoich firm, ale nie najlepiej klimat panujący wokół przedsiębiorczości. Uważają, że gospodarka nie była priorytetem tego rządu, z czego nie są zadowoleni. Czy może pan to skomentować?
Piotr Woźniak: Gospodarka na pewno była i jest moim priorytetem. Cieszę się z tego, że przedsiębiorcy są zadowoleni z sytuacji w ich firmach, mimo że nie najlepiej oceniają otoczenie biznesowe. Oznacza to dla mnie, że sukcesy przypisują sobie i swoim umiejętnościom. A jeśli uważają, że udaje im się skutecznie prowadzić biznes bez względu na otoczenie, to znaczy, że rząd prowadzi politykę sprzyjającą przedsiębiorczości.
Oj, chyba nie bardzo, bo wśród licznych barier w rozwoju przedsiębiorczości wymieniane są nadmierna biurokracja i zbyt wysokie obciążenia podatkowe, a więc elementy, które może zmienić rząd, a wobec których przedsiębiorcy są bezradni.
Jeśli klimat wokół biznesu będziemy mierzyli obciążeniami biurokratycznymi, to rzeczywiście w ciągu ostatnich dwóch lat nie bardzo ulżyliśmy przedsiębiorcom. Ale też nie bardzo mogliśmy, bo do tego, by skutecznie ograniczyć biurokrację, potrzebne są rozwiązania systemowe, a nie fajerwerki. Nigdzie na przykład w przepisach nie jest napisany wymóg stemplowania dokumentów pieczątkami i minister gospodarki mógłby ogłosić: „kończymy z pieczątkami”. Jaki to byłby sukces medialny! Wszyscy by o tym napisali peany. Ale czy od tego zmniejszyłaby się biurokracja? Niewiele. I dlatego powoli i żmudnie liczymy, jakie mamy obciążenia, ile kosztują i jak je zlikwidować. Ale sama wiedza też nie wystarczy. Potrzebne są jeszcze pieniądze, by skutecznie egzekwować od administracji rezygnację z niektórych przyzwyczajeń. Od przyszłego roku będziemy mieli na to współfinansowanie z programów unijnych.
Skoro kilka razy powtarzał pan, że nie ma powodu, by każdy podatnik cztery razy wypisywał swoje dane personalne w jednym formularzu podatkowym, to dlaczego nie zmieniono tego druku?