Trzy lata temu samorząd Mazowsza, z inicjatywy marszałka Adama Struzika (PSL), założył Mazowiecki Fundusz Poręczeń Kredytowych . Spółka wystartowała z 1,5 mln zł wyłożonymi przez urząd marszałkowski. Dziś kapitał zakładowy wynosi 21 mln zł (sejmik dał łącznie 8 mln zł). Spółka ma – gwarantując majątkiem samorządu – ułatwiać prywatnym przedsiębiorcom zdobywanie w bankach kredytów na działalność. Dotąd udzielono ok. 750 poręczeń na kwotę 100 mln zł (firmy wzięły 200 mln zł kredytów). Jak się dowiedzieliśmy, poza stolicą najchętniej z usług funduszu korzystali przedsiębiorcy z Płocka i okolic, czyli regionu wyborczego Adama Struzika.
Teraz do MFPK zamierza się przyłączyć warszawski samorząd. Nie za darmo – musi wyłożyć 8 mln zł. Inne gminy wniosły znacznie mniej, np. Płock, Siedlce czy Legionowo po 50 tys. zł.
Dziś na sesji będą o tym dyskutować radni miasta. Już wcześniej przymierzali się do tego, ale urzędnicy, widząc ich niechęć, wycofali się wtedy z omawiania projektu. Rajcy wciąż mają sporo wątpliwości.– Wygląda to tak, jakby miasto miało wolne 8 mln zł, z którymi nie wie, co zrobić, więc włoży je do spółki ze Struzikiem i zamrozi na lata – stwierdzają co bardziej radykalni rajcy PiS.
Inni uważają, że miasto dużo ryzykuje. Bo jeśli przedsiębiorcy nie będą spłacać kredytów, które dostali za poręczeniem funduszu, banki odbiorą dług z kapitału samorządowej spółki.
Prezes funduszu Wiesław Kołodziejski przekonuje, że dotychczas nie było takiej sytuacji. – Istotne też, czy miasto ma na tym zarabiać. A jeśli nie, to jakie korzyści z tego wynikną? Czy interes samorządu będzie należycie zabezpieczony? – wylicza swoje wątpliwości radny Mieczysław Król (PiS). Ale przyznaje, że na razie zbyt mało wie.