Z jednej strony ta historia pasuje do powszechnej reguły, że na grzechu i seksie można zarobić w każdych warunkach, z drugiej strony jak większość branż i ta związana z porno cierpi ostatnio z powodu malejących przychodów.
Tradycyjne studia porno są wypierane przez interaktywne portale serwujące często darmowe produkty, aby zwiększyć ilość odwiedzających stronę użytkowników i zarabiać na zamieszczonych tam reklamach. Na spadek zainteresowania narzekają również tradycyjne kluby ze striptizem.
- Wsadź w nas pieniądze i pozwól nam je inwestować - mówi Koening, założyciel [link=http://adultvest.com/files/news/cnbc_video/index3.htm]pierwszego funduszu alternatywnego, który inwestuje w porno[/link].
Stopa zwrotu rzędu 50 proc. w obliczu załamania rynku funduszy hedgingowych budzi wątpliwości. Koening zapytany w co dokładnie inwestował jego fundusz nie udziela szczegółowych odpowiedzi. Twierdzi, że fundusz kupił kilka domen internetowych, których wartość znacznie wzrosła oraz zainwestował w udziały iPorn. Niestety dział iPhona zajmujący się porno nie zaczął jeszcze funkcjonować, więc trudno jest określić wartość tej inwestycji.
Rynek pornograficzny w USA jest rozdrobniony i w 2007 roku wygenerował 12 mld dolarów. Branża ta jednak ma swoje problemy. Sprzedaż materiałów video spadła o 15 proc. od 2005 r., a sektor internetowy nie nadrabia tej luki.