Na 27 stycznia zaplanowano międzynarodową konferencję w Budapeszcie, której głównym tematem będzie perspektywa budowy gazociągu z rejonu Morza Kaspijskiego do Europy. Jego powstanie oznaczałoby dla Europy nie tylko nową drogę dostaw surowca, ale też połączenie z nowymi złożami.Węgrzy liczą na obecność na konferencji szefów rządów i ministrów odpowiedzialnych za energetykę nie tylko zainteresowanych inwestycją krajów. Do Budapesztu przyjadą też przedstawiciele krajów, które mogą dostarczyć gaz – Turkmenistanu, Iraku i Azerbejdżanu.
[wyimek]7 - 8 mld euro to szacowany koszt gazociągu Nabucco[/wyimek]
Projekt, znany od kilku lat, dotąd nie wszedł w fazę realizacji, choć formalnie ma poparcie Brukseli i kilku krajów UE. Koncerny energetyczne z Turcji, Austrii, Węgier, Rumunii, Bułgarii i Niemiec powołały wprawdzie konsorcjum do budowy, ale od dwóch lat nie ma decyzji o jej rozpoczęciu. Obecny kryzys gazowy w opinii wielu ekspertów może ją przyśpieszyć.Zmiana nastawienia do inwestycji widoczna jest już na Węgrzech. Jeszcze rok temu premier tego kraju podpisywał umowę o współpracy z Gazpromem przy budowie rurociągu South Stream (z Rosji przez Morze Czarne na Bałkany i do Europy Centralnej). Teraz, gdy okazało się, że Węgry tak jak inne kraje zostały pozbawione dostaw rosyjskiego gazu przesyłanego tranzytem przez Ukrainę, władze w Budapeszcie znów pozytywnie mówią o Nabucco.
Budowa 3,3 tys. km rury nie leży jednak wyłącznie w gestii UE. Wiele zależeć będzie od Turkmenistanu, największego producenta gazu w regionie kaspijskim. Konsorcjum odpowiedzialne za Nabucco ma pewność dostaw surowca tylko z Azerbejdżanu. Gdyby w Budapeszcie pojawili się wysocy rangą przedstawiciele Turkmenistanu i potwierdzili zainteresowanie eksportem gazu przez rurociąg, byłby to duży sukces.
Poparcie Turkmenistanu spowodowałoby, że konsorcjum inwestorów szybciej podjęłoby decyzję o budowie. Projekt ma zapewnić transport 30 mld m sześc. gazu rocznie. Rosyjski plan co do rurociągu South Stream jest podobny.