Dziś w Brukseli unijna rada ministrów ds. energii przyjmie strategię dotyczącą bezpieczeństwa energetycznego. Priorytetem ma być budowanie nowych dróg i pozyskiwanie nowych dostawców gazu. Jak dowiedziała się „Rz”, wymieniony będzie tylko jeden strategiczny kierunek – kanał południowy, co oznacza, że priorytetowy nie jest gazociąg północny po dnie Bałtyku. Jest to zgodne z propozycją Komisji Europejskiej, ale wbrew stanowisku Niemiec. Kilka tygodni temu Angela Merkel napisała listy do przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Barroso i czeskiego premiera Mirka Topolanka, stojącego obecnie na czele UE, z apelem o uwzględnienie gazociągu północnego w unijnych priorytetach na równi z planowanym na południu Europy Nabucco. Na razie apel nie przyniósł rezultatów.
Ale Niemcy nie zaprzestają prób i szukają unijnego poparcia dla inwestycji realizowanej przez spółkę NordStream w każdym możliwym miejscu. Jak dowiedziała się „Rz” ze źródeł w Berlinie, Niemcy próbowali przekonać Polskę do rezygnacji z naszego weta wobec finansowania gazociągu na dnie Bałtyku przez Europejski Bank Inwestycyjny. Informację tę potwierdzają dyplomaci w Brukseli. W zamian Berlin mógłby się zgodzić na wsparcie projektów energetycznych ze środków unijnych w Polsce. Chodzi o listę inwestycji, którą przedstawiła Komisja Europejska w ramach programu ożywiania gospodarki – według niej 3,5 mld euro miałoby pójść na energetykę, w tym m.in. na budowę instalacji wychwytywania i magazynowania dwutlenku węgla w Bełchatowie, gazociąg Skanled z Norwegii przez Danię i terminal do odbioru skroplonego gazu LNG w Świnoujściu.
Propozycję Komisji blokuje kilka krajów, w tym Niemcy. Dla Berlina najważniejszy jest argument finansowy – nie chcą wydawać dodatkowych pieniędzy na walkę z kryzysem. – Opłacalność Skanledu jest wysoce problematyczna. Nie mamy nic przeciwko temu, jeżeli Polska i Norwegia same zrealizują ten projekt, ale nie byłoby właściwe angażowanie środków unijnych – mówi „Rz” Karl-Georg Wellmann, deputowany CDU.
– Nieoficjalnie Niemcy podnosili też kwestię gazociągu północnego – mówi nam dyplomata jednego z państw UE, który brał udział w dyskusjach ekspertów narodowych nad unijną listą projektów energetycznych.
Mowa była zarówno o naszym wecie w Europejskim Banku Inwestycyjnym, jak i dopisaniu gazociągu północnego do listy. Na razie nie ma zgody co do zawartości listy. Ostateczne ustalenia mogą zapaść na szczycie przywódców w marcu. Z kolei na dofinansowanie przez EBI projektów w krajach trzecich muszą zgodzić się jednomyślnie wszystkie kraje członkowskie. Dopiero traktat z Lizbony wprowadza głosowanie kwalifikowaną większością głosów, uniemożliwiając pojedynczemu krajowi zawetowanie kredytu.