Paradoksalnie wynika to ze zwiększenia w tych miastach stopy bezrobocia.
Jednym z kryteriów podziału unijnych funduszy na centra usług (księgowych, informatycznych, logistycznych itp.) jest ich lokalizacja. Im większe bezrobocie w danym podregionie, tym więcej punktów można dostać przy ocenie. Przy stopie bezrobocie poniżej 50 proc. średniej krajowej – zero punktów, w przedziale 50 – 100 proc. – 4 pkt, 100 – 150 proc. – 6 pkt, a powyżej 150 proc. – 9 pkt.
Jak wynika z analizy „Rz”, efektem silnych zmian na rynku pracy w ostatnich miesiącach są przetasowania na mapie miejsc, które mogą liczyć na dodatkowe punkty podczas oceny. I tak np. Szczecin, który jeszcze w październiku dostałby zero punktów, obecnie może liczyć na cztery punkty.
Podobnie Katowice (wraz z okolicznymi miastami) czy podmiejskie gminy Poznania (tzw. podregion poznański). Z kolei lokalizacja w Białymstoku czy Częstochowie (w obu przypadkach – wraz z okolicznymi gminami) może liczyć już na wzrost punktów z 4 do 6, a w Jeleniej Górze – z 6 do 9.
– Nie zmienia to jednak faktu, że duże miasta są w pewien sposób dyskryminowane – zauważa Michał Gwizda z firmy doradczej Accreo Taxand. – A to wbrew logice, bo centra usług jednak najczęściej są lokalizowane właśnie w metropoliach. Potrzebują one wysoko wykwalifikowanej siły roboczej, a o taką najłatwiej w okolicach dużych ośrodków akademickich – wyjaśnia Gwizda.