Ruchów cen surowców niezwiązanych z sytuacją na tym rynku należy oczekiwać w połowie tego tygodnia, kiedy to podczas szczytu G8 we Włoszech Chińczycy będą się starali osłabić pozycję dolara jako waluty globalnej. Złoto kosztuje dzisiaj niewiele ponad 933 dol. za uncję, a wsparcie znalazło na tym poziomie z powodu gorszych danych dotyczących gospodarki amerykańskiej i inwestorzy wolą teraz kupować złoto, a nie dolary. Na rynku metali szlachetnych pojawili się także detaliści, których tutaj dawno nie widziano, należy więc oczekiwać, że metal ten raczej nie powinien tanieć. Złoto byłoby droższe, gdyby jeszcze wrócili jubilerzy, ale na razie na ożywienie na tym rynku raczej się nie zapowiada.
Zamieszanie na rynku ropy naftowej, które spowodował diler z Londynu dokonujący nielegalnych transakcji, zdusiło ceny. Wczoraj baryłka Brenta kosztowała 66,28 dol., a ceny były pod wyraźnym naciskiem niewesołych wiadomości z amerykańskiego rynku pracy, świadczących o kiepskim stanie gospodarki i prawdopodobnego spadku popytu na ropę.
Na razie analitycy nie przewidują, aby jej ceny – na podstawie popytu i podaży, a nie akcji spekulacyjnych – mogły przekroczyć 70 dol. za baryłkę. Zdaniem JP Morgan czeka nas teraz korekta cen, które spadną do 60 dol. za baryłkę, a być może nawet jeszcze niżej. W dłuższym okresie czasu czeka nas jednak kryzys w podaży, więc ceny wzrosną – ostrzegają analitycy Barclays Capital.