Tak wynika z prognoz przygotowanych przez analityków łódzkiego Biura Reflex, które monitoruje krajowy rynek paliwowy. Uważają oni, że na podobnym do obecnego poziomie utrzymają się tej zimy ceny benzyny na polskich stacjach – będzie to ok. 4,3 zł za litr. Powody do niepokoju mają właściciele samochodów z silnikiem Diesla – oni za paliwo zapłacą na początku 2010 r. więcej niż dotąd. W pierwszym kwartale cena może przekroczyć 4 zł, co oznaczałoby prawie 10 proc. wzrostu.
Wszystko dlatego, że tym razem z sezonowym wzrostem cen tego paliwa zbiega się podwyżka wysokości opłaty paliwowej, która ma wejść w życie od stycznia i nie sposób jej uniknąć. Sam wzrost opłaty paliwowej będzie oznaczał w detalu podwyżkę o ok. 17 groszy na litrze, czyli o prawie 5 proc.
Wzrost opłaty paliwowej ma zastąpić podwyżkę podatku akcyzowego. Co prawda rząd zobowiązał się, że nie będzie podnosił podatków w 2010 r., ale tym razem to wina unijnych rozporządzeń. Od początku roku wzrasta minimalna stawka akcyzy wyrażona w euro (z 274 do 302 euro na 1000 litrów diesla). Aby dostosować się do unijnych wymagań, można albo podnieść akcyzę, albo opłatę paliwową, która zasila budowę dróg w Polsce. Wysokość nowej stawki podatku została ustalona w oparciu o kurs złotego do euro z 1 października (czyli 4,22 zł). Akcyza wzrośnie więc z 1146 zł do 1282 zł.
Opłata jest jednym z elementów ceny paliwa, do której dolicza się jeszcze podatek VAT, dlatego w konsekwencji podwyżka ceny wyniesie właśnie ok. 17 groszy. Dzięki temu zabiegowi ze zmianą opłaty paliwowej do kasy państwa wpłynie dodatkowo ok. 2,5 mld zł. Z tej kwoty na Krajowy Fundusz Drogowy przeznaczone zostanie 2 mld zł, dodatkowe pół miliarda to podatek VAT.
Tylko gwałtowna zmiana sytuacji na rynku naftowym mogłaby zapobiec wzrostowi cen w Polsce. Ale to mało prawdopodobne, by ropa staniała poniżej 60 dolarów za baryłkę. Zwłaszcza że pojawia się coraz więcej prognoz wskazujących na zwyżkę notowań i ustalających cenę ropy na 2010 r. nawet na ok. 80 dol. Wczoraj na londyńskiej giełdzie za baryłkę Brent płacono ponad 68 dol., a w Nowym Jorku – ok. 70 dol.