Już dawno tempo sprzedaży nowych samochodów nie było tak duże jak teraz. W październiku wydziały komunikacji zarejestrowały w sumie 27,8 tys. samochodów osobowych oraz osobowych z homologacją ciężarową, czyli kratką. Według Instytutu Samar, to ponad 21 proc. więcej w porównaniu z ubiegłym rokiem i o przeszło 19 proc. więcej niż miesiąc temu. A już wtedy nie było wcale gorzej: we wrześniu rejestracje wzrosły o 23 proc. na przestrzeni roku i o 17 proc. w ujęciu do sierpnia. W sumie od stycznia tego roku na drogach pojawiły się już prawie 242 tys. nowych aut, czyli o jedną dziesiątą więcej niż w tym samym czasie przed rokiem. Samar prognozuje, że utrzymanie takiego tempa przyniesie w tym roku znacznie przekroczenie ubiegłorocznego poziomu rejestracji nowych samochodów, który wyniósł nieco ponad 271 tys. sztuk.

Ten niezwykły jak na czas kryzysu boom napędza teraz kilka czynników: wymiana flot w dużych firmach, perspektywa likwidacji kratki, a więc możliwości zakupu auta tańszego o 22-procentowy VAT, a także obawa przed wzrostem cen z początkiem przyszłego roku. Ta ostatnia nie jest zresztą bezpodstawna. Z jednej strony dotychczasowa stawka VAT od sprzedaży samochodów wzrośnie o 1 proc. Z drugiej, zacznie obowiązywać nowa norma czystości spali Euro 5, która zwiększa koszty produkcji. Choć na rynku już teraz duża część aut wyposażona jest w silniki spełniające nowe wymogi, wielu dealerów daje klientom do zrozumienia, że producenci mogą ceny podnieść.

Tak szybki rozwój polskiego rynku motoryzacyjnego, ale przez dłuższy czas, byłby marzeniem. Napędzałby jedną z najważniejszych gałęzi naszej gospodarki. Ale przede wszystkim zwiększałby niekorzystną dziś proporcję udziału nowych samochodów wśród wszystkich poruszających się po drogach. Ale nie ma wątpliwości: w styczniu, gdy nie będzie już aut z kratką, tempo sprzedaży spadnie. W samym październiku tych ostatnich rejestrowano bowiem o przeszło jedną trzecią więcej niż we wrześniu (ponad 9,3 tys.), a w ciągu dziesięciu miesięcy tego roku kratka stanowiła przeszło jedną czwartą całego rynku. Choć nie można wykluczyć, że kratkowy boom potrwa nieco dłużej, jeśli Ministerstwo Finansów z powodów proceduralnych nie zdoła wprowadzić w życie zmian podatkowych z początkiem nowego roku, jak wcześniej planowało.