- Sprawa jest przesądzona, konkurs to formalność - mówi nam osoba zbliżona do sprawy. Resort gospodarki pytany przez "Rzeczpospolitą", czy osoba nadzorująca spółki węglowe może od razu zostać szefem którejś z nich, czy przypadkiem nie ma okresu półrocznego zakazu, odpowiada, że nie bada pod względem prawnym tego, czy Strzelec-Łobodzińska może stanąć na czele Kompanii Węglowej.
Z informacji "Rz" wynika, że w konkursie nie weźmie raczej udziału obecny p.o. prezesa firmy, Jacek Korski (ostateczną decyzję ma podjąć za tydzień). Start natomiast rozważają Krzysztof Tytko, były szef m.in. nieczynnej już kopalni Czeczott oraz Eugeniusz Postolski, były wiceminister gospodarki ds. górnictwa. - Ale ostatecznej decyzji jeszcze nie podjąłem, jest za wcześnie - zastrzega Postolski w rozmowie z "Rz" (startował już w ubiegłorocznym konkursie, który nie został rozstrzygnięty).
Konkurs na zarząd Kompanii Węglowej trwa, został ogłoszony 4 kwietnia. Kandydaci na sześć stanowisk w zarządzie mogą składać dokumenty do 22 kwietnia. Rada nadzorcza spółki spotyka się 27 kwietnia, być może już wtedy podejmie już decyzje personalne. Z wiceminister Joanną Strzelec-Łobodzińską próbowaliśmy się skontaktować od środy. Nie udało się. Co o takim rozwiązaniu twierdzą górnicy, dla których zawsze „baba w kopalni" to pech? Strzelec-Łobodzińska byłaby pierwszą kobietą-prezesem spółki węglowej (w zarządach spółek panie jednak zasiadają, obecnie np. w Kompanii, wcześniej w JSW). - Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle – żartuje Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności w rozmowie z „Rz" przyznając, że jego zdaniem również pani minister pokieruje Kompanią.