— Wciąż liczymy na rozmowy z rządem, choć może być już za późno. Dotąd nie doczekaliśmy się skutecznej reakcji na wielokrotnie ponawiane żądania, by zawczasu wsparł polski przemysł w konfrontacji z zagranicznymi koncernami na otwierającym się europejskim rynku sprzętu wojskowego — mówi Stanisław Głowacki, przewodniczący Solidarności w zbrojeniówce. To dlatego w przyszłym tygodniu powstanie komitet protestacyjny łączący różne centrale i związkowcy przystąpią do akcji, która mogłaby się skumulować podczas kieleckich międzynarodowych targów obronnych, na początku września.
Związkowcy oczekiwali, że główny klient, resort obrony wprowadzi takie sposoby kontraktowania dostaw uzbrojenia, które preferowałyby, a przynajmniej chroniły krajowych producentów. — Nie zrobiono nic, by złagodzić nieuchronną konfrontację z europejskimi potężnymi koncernami, którą słabszy rodzimy przemysł musi przegrać — oświadcza Głowacki. Szef branżowej Solidarności nie ma wątpliwości, że wejście w życie już za miesiąc, w sierpniu, europejskiej dyrektywy nr 81, która nakazuje kupować broń w otwartych przetargach, oznacza oddanie rynku potężnym, zachodnim konkurentom.
MON: bronimy swoich
MON nie zgadza się z zarzutami związkowców. Wiceminister obrony Marcin Idzik niedawno przekonywał posłów, że Inspektorat Uzbrojenia zajmujący się zamawianiem sprzętu koncentruje się obecnie na zawieraniu z rodzimymi producentami wieloletnich umów na lata 2011 — 2015. — Chcemy ich jak najwięcej podpisać do 30 sierpnia (to data wejścia w życie unijnej dyrektywy) — mówił wiceminister. Podsekretarz stanu w MON ds modernizacji technicznej przyznaje, że krajowy przemysł nie dysponuje takim zapleczem technologicznym ani odpowiednim kapitałem aby móc na równych prawach konkurować z zachodnimi koncernami. — Dlatego podjęliśmy działania które mają złagodzić skutki wejścia zapisów dyrektywy do polskiego prawa. Poza wydaniem rozporządzenia Rady Ministrów które wyłączałoby ze stosowania zasad dyrektywy niektórych zamówień (o określonej np. wartości), zamierzamy także wprowadzić możliwość wypłaty zaliczek polskim producentom — zapowiada wiceminister.
Radzimy sobie z koncernami
Według Mikołaja Budzanowskiego wiceministra skarbu nadzorującego spółki obronne wprowadzanie europejskich zasad kontraktowania wyposażenia wojskowego może oznaczać spadek zamówień w polskich przedsiębiorstwach o 40 proc. Związkowcy szacują, że polskie firmy stracą nawet 60 proc wartości potencjalnych kontraktów.
— Straty nie powinny być aż tak duże, bo odkąd Polska jest członkiem Europejskiej Agencji Obrony (EDA), znaczna część zamówień wojskowych już kontraktowana jest poprzez międzynarodowe przetargi, a mimo to polscy producenci pozostali liczącymi się graczami na rynku — uspokaja Sławomir Kułakowski prezes Polskiej Izby Producentów na Rzecz Obronności Kraju.