Reklama

Coraz mniej ludzi w kopalniach węgla

W ciągu 10 lat liczebność załóg spółek węglowych spadła o połowę

Publikacja: 18.08.2011 01:47

Coraz mniej ludzi w kopalniach węgla

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

W śląskich kopalniach pracuje  ok. 107 tys. ludzi – wyliczyła „Rz" na podstawie danych ze spółek węglowych i resortu gospodarki. Z naszych obliczeń wynika, że do 2015 r. zatrudnienie w kopalniach na Śląsku może spaść poniżej 100 tys. Ale teoretycznie, bo wiele prac wykonują firmy zewnętrzne, często zatrudniające byłych górników.

Miało być mniej

Spadek zatrudnienia w górnictwie węgla kamiennego wynika zarówno z prowadzonej w latach 90. reformy, jak i ze spadku produkcji paliwa (z ówczesnych ponad 100 mln ton do ok. 75 mln ton rocznie obecnie).

Jeszcze w 2001 r. w kopalniach pracowało ok. 220 tys. osób. – Kompania Węglowa, gdy powstała w 2003 r., zatrudniała prawie 85 tys. ludzi, a teraz ok. 59,5 tys. – mówi Zbigniew Madej, rzecznik tej największej spółki węglowej w UE.

Górnicza reforma z lat 90. zakładała, że by produkcja czarnego złota była rentowna, zatrudnienie w branży w 2010 r. powinno wynieść 76,7 tys. ludzi, a w 2020 r. 54,4 tys. Choć to wielkości nie do osiągnięcia, to jednak zatrudnienie w branży spada, ale i tak nie tyle, ile by mogło. Z danych Ministerstwa Gospodarki wynika, że pod koniec maja w kopalniach pracowało 4,5 tys. osób, które miały uprawnienia emerytalne, a rok wcześniej było ich o 1 tys. mniej. Przedstawiciele spółek węglowych tłumaczą, że nikogo na siłę na emeryturę nie wyślą.

Szukają więc innych sposobów na poprawę efektywności. To programy dobrowolnych odejść (PDO), ale dla pracowników powierzchni. Z szacunków „Rz" wynika, że przerost zatrudnienia w samej administracji może wynosić ok. 30 proc.

Reklama
Reklama

Z PDO w Kompanii Węglowej  skorzysta ponad 300 osób.

– Z ubiegłorocznej edycji  programu skorzystało 206 pracowników spółki. Uprawnionych do skorzystania z edycji tegorocznej jest 327 osób – mówi Wojciech Jaros, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego. Dodaje, że spadek zatrudnienia na powierzchni wynika też z likwidacji zakładu przeróbczego w dawnej kopalni Mysłowice.

Stałe zatrudnienie jest zaś w Jastrzębskiej Spółce Węglowej (jego teoretyczny wzrost spowodowany jest przejęciem w 2008 r. kopalni Budryk). Rośnie natomiast w Bogdance.

– Wiąże się to z budową pola Stefanów i podwojeniem produkcji w 2014 r. do ponad 11 mln ton rocznie. Na powierzchni wzrośnie w związku z podwojeniem mocy zakładu przeróbczego – tłumaczy Tomasz Zięba, rzecznik Bogdanki. Tyle że zatrudnienie się nie podwoi, lecz wzrośnie o ok. 10 proc.

Prawdziwy spadek?

Choć produkcja węgla spada, zapotrzebowanie na paliwo nie. Kopalnie szukają więc sposobów na niedobory kadrowe na dole (górnicy dołowi to 75 – 80 proc. załogi), zwłaszcza że wyszkolenie górnika trwa przynajmniej trzy lata. A szkół górniczych nie przybywa.  Jak więc radzą sobie kopalnie? Jednym ze sposobów jest sięganie po outsourcing usług. Tyle że czasem daje to efekt błędnego koła.

– Znaczna część ludzi zatrudnianych w firmach zewnętrznych to górnicy, którzy odeszli z kopalń na emerytury, po czym zatrudnili się w firmach zewnętrznych wykonujących prace dla tych kopalń – mówi „Rz" osoba z branży. Według naszych szacunków w takich firmach może pracować 13 – 14 tys. ludzi, z których 10 – 11 tys. to górnicy dołowi.

W śląskich kopalniach pracuje  ok. 107 tys. ludzi – wyliczyła „Rz" na podstawie danych ze spółek węglowych i resortu gospodarki. Z naszych obliczeń wynika, że do 2015 r. zatrudnienie w kopalniach na Śląsku może spaść poniżej 100 tys. Ale teoretycznie, bo wiele prac wykonują firmy zewnętrzne, często zatrudniające byłych górników.

Miało być mniej

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
Biznes
Microsoft wycofuje chińskich inżynierów z obsługi Pentagonu
Biznes
Putin zamyka Rosjan w Rosji. Wracają czasy komunistycznej izolacji
Biznes
Największy kawałek Czerwonej Planety sprzedany. Tajemniczy nabywca
Biznes
Traktat Niemcy–Wielka Brytania, ofensywa drogowa, rosyjskie banki na krawędzi
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Biznes
Jacek Oko: ważne było rozmawiać i utrzymać kierunek regulacji
Reklama
Reklama