Ostatnia decyzja japońskiego producenta wywołała spore zaskoczenie w Wolfsburgu. Pomimo umowy współpracy, która podparta jest pakietem 19,9 proc. akcji w japońskiej spółce, Suzuki nie zdecydowało się na niemieckie silniki. Zamiast tego spółka ogłosiła, że produkowany w węgierskiej fabryce model SX4 będzie nadal napędzany przez silniki wyprodukowane przez Fiata. Zaskoczenie nie trwało jednak długo i Niemcy zdecydowali się na wystosowanie oskarżeń o złamanie umowy wobec swojego japońskiego partnera.
– Volkswagen uważa ten krok za przykry, ale konieczny. Równolegle złożyliśmy propozycję, by omówić tę sprawę z Suzuki – poinformowała spółka w komunikacie.
Z taką interpretacją swojej ostatniej umowy nie zgadzają się przedstawiciele Suzuki, którzy ogłosili, że kontrakt z Fiatem nie łamie umowy z VW.
- Możemy udowodnić, że nie złamaliśmy naszego kontraktu – poinformował Hideki Taguchi rzecznik Suzuki.
Sprawa rzeczywiście jest dosyć dziwna. Umowa na dostawy silników Diesla dla SX4 podpisana z Fiatem nie powinna nikogo zdziwić. Japończycy montują je w swoich samochodach od 2006 r. W takiej sytuacji zmiana dostawcy nie ma większego sensu i jedyne co, by przyniosła to dodatkowe koszty. – Przerzucenie się na jednostki napędowe WV będzie wymagało czegoś więcej niż tylko kilku drobnych poprawek konstrukcyjnych – stwierdził Christopher Richter, analityk z CLSA Asia-Pacific Markets. – Będzie to wymagało znacznych nakładów inwestycyjnych – dodaje.