Załogi czterech śląskich spółek węglowych i lubelskiej Bogdanki zmniejszą się w sumie w tym roku o ok. 4,5 tys. osób – wynika z szacunków „Rz". – Nikogo nie będziemy zwalniać – zapewniają szefowie górniczych firm.
Jednak – choć zainteresowanie zawodem jest spore (świadczy o tym liczba podań o pracę w kopalniach, a także liczba chętnych do szkół górniczych) – spółki węglowe szukają wszelkich sposobów na obniżenie kosztów, by polski węgiel mógł konkurować z zagranicznym. A warto dodać, że koszty pracy w górnictwie węgla kamiennego stanowią średnio ponad połowę wszystkich kosztów stałych.
Zaciskanie pasa
– Nie ma drugiej takiej firmy w Polsce, która przyjęła w ostatnich dziesięciu latach do pracy 25 tys. osób, nie zwalniając przy tym nikogo. Dzięki naszemu istnieniu reaktywowano działalność szkół górniczych. Ponad tysiącu absolwentom tych szkół gwarantujemy zatrudnienie w kopalniach spółki – przypomniała na jubileuszu dziesięciolecia Kompanii Węglowej (największej w UE spółki w branży) jej szefowa Joanna Strzelec-Łobodzińska. Jednak na koniec tego roku zatrudnienie u węglowego giganta ma się zmniejszyć o ok. 3 tys. osób, ale zwolnień nie będzie.
Na miejsce odchodzących na emeryturę (w skali roku w Kompanii jest to 5–6 tys. ludzi) spółka po prostu przyjmie mniej nowych pracowników, ale przynajmniej 1,8 tys. stanowić będą absolwenci szkół górniczych.
Podobna sytuacja będzie w Katowickim Holdingu Węglowym.