Hotelarze w polskich górach mają powody do narzekania. Po udanej końcówce roku, gdy ich placówki cieszyły się przez dwa tygodnie bardzo dobrą frekwencją i rekordowym obłożeniem w sylwestra, przyszła bessa. – Nie ma śniegu, nie ma turystów. W całej okolicy jest pusto – mówi Tomasz Łapaj, dyrektor hotelu Verde Montana w Kudowie-Zdroju. Opowiada, że gdy przyjechali goście z zaśnieżonej Warszawy, nie mogli uwierzyć własnym oczom. Podobnie jest w Karpaczu czy Szklarskiej Porębie. Co prawda, wysoko w górach śnieg leży. W Zieleńcu można szusować do woli. Ale dla właścicieli hoteli i pensjonatów w karkonoskich dolinach luty nie będzie dobrym czasem do zarabiania.

Nieco lepiej jest w Zakopanem, a przynajmniej w hotelach o wysokim standardzie. – Mamy ruch, dopisali także goście ze Wschodu – mówi prezes Grupy Trip Małgorzata Chechlińska, do której należą czterogwiazdkowe hotele Belvedere, Czarny Potok i Litwor. Natomiast w Beskidach frekwencja jest słaba. – Jest dużo gorzej, niż się spodziewaliśmy, i gorzej niż w ubiegłym roku – mówi Tadeusz Gołębiewski, właściciel hotelu Gołębiewski w Wiśle (ma też hotel w Karpaczu). Na brak gości narzekają wiślańscy właściciele pensjonatów i kwater. W najgorszej sytuacji są właściciele wyciągów. Wielu brało kredyty. Jeździć na nartach można tylko tam, gdzie stoki są sztucznie naśnieżane. W ostatnim dniu stycznia w Wiśle było 5 st. C powyżej zera.

Hotel przy 40-proc. obłożeniu powinien zarabiać na koszty operacyjne, od 50 proc. na kredyt i generować zysk netto, ocenia  Janusz Mitulski, partner w firmie doradczej Horwath HTL. – Hotele w górach rzadko przekraczają obłożenie roczne powyżej 55 proc. Brak śniegu może sprawić, że w sezonie nie przyniosą spodziewanej nadwyżki przychodów pozwalającej pokryć koszty w okresach niskiego sezonu – mówi Mitulski.

Nic dziwnego, że jedna z branżowych organizacji – Polska Izba Hotelarstwa (PIH) – myśli już o wiośnie. W tym roku chce rozwinąć na terenach wiejskich budowę niewielkich franczyzowych Hoteli Agro. Program realizowany ze wsparciem Ministerstwa Rolnictwa ma być oparty na lokalnych przedsiębiorcach, PIH będzie koordynatorem (przygotowanie projektów, szkolenia, rezerwacja, promocja, pomoc w uzyskaniu kredytów i dotacji z UE). Jak twierdzi prezes PIH Krzysztof Milski, koszt 28-pokojowego hotelu miałby się zamknąć w 7 mln zł. Przedstawiciele branży są jednak sceptyczni co do rentowności przedsięwzięcia. Zwłaszcza że podobna inicjatywa PIH – budowa tanich hoteli Chaber – zakończyła się niepowodzeniem.